Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Z zomowcami i esbekami Schetyna czeka na Tuska

Treść

Wicepremier Grzegorz Schetyna się obraził. Na prezydenta Lecha Kaczyńskiego, a może bardziej na szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego Aleksandra Szczygłę. I dlatego w najbliższym czasie w policji, straży pożarnej, straży granicznej czy też w Biurze Ochrony Rządu nie będzie żadnych nowych generałów. Szef MSWiA oświadczył wczoraj, że do końca kadencji obecnego prezydenta nie wystąpi z żadnymi wnioskami o nominacje generalskie dla funkcjonariuszy podległych MSWiA służb. Fochy Schetyny to efekt uwag szefa BBN, iż resort Schetyny zataił przed prezydentem ZOMO-wską i esbecką przeszłość niektórych kandydatów na generałów.

Grzegorz Schetyna wycofał wczoraj dziewięć wniosków o nominacje generalskie w służbach podległych resortowi spraw wewnętrznych i administracji i dał do zrozumienia, że skoro prezydent Lech Kaczyński nie chce podpisać przedłożonych przez niego kandydatur, to żadnych innych do akceptacji już nie dostanie. Wbrew uwagom BBN, wicepremier Schetyna przekonywał wczoraj, że jego resort w życiorysach kandydatów na generałów nie ukrywał ich współpracy z PRL-owskim aparatem bezpieczeństwa, a sprawa nominacji stała się przedmiotem politycznej gry. - Do końca kadencji prezydenta Kaczyńskiego i do czasu, kiedy Aleksander Szczygło będzie szefem BBN, nie zgłoszę żadnych nominacji generalskich, aby oficerowie nie byli narażeni na takie bezpodstawne ataki, jakich świadkami byliśmy przez ostatnie tygodnie - oświadczył, najwyraźniej śmiertelnie obrażony, Schetyna. Jego zdaniem, wszyscy zgłoszeni kandydaci na generałów wykazali swoją dotychczasową pracą, że na nominacje zasłużyli. Zachowanie wicepremiera może jednak świadczyć o czymś zupełnie przeciwnym, czyli przyznaniu racji, że wątpliwości wobec niektórych kandydatów były słuszne. Co więcej, daje do zrozumienia, że kandydatów na generałów z przeszłością w ZOMO i SB docenić może dopiero Donald Tusk jako prezydent.
Jeżeli jak najszybciej - dziś bądź w najbliższych dniach - pan wicepremier się nie zreflektuje, to istnieje ryzyko, że coraz bardziej utwierdzi się, by trwać w uporze. A wtedy jeszcze długo etatowe stanowiska generalskie w służbach podległych MSWiA mogą zostać nieobsadzone. Wicepremier optymistycznie dla siebie i swoich kolegów nie wziął chyba pod uwagę tego, że pobyt Lecha Kaczyńskiego w Pałacu Prezydenckim, a i Aleksandra Szczygły w BBN może trwać jednak dłużej niż kadencja Platformy Obywatelskiej w rządzie.
Nadzieję, że jednak wicepremier zdanie zmieni i wszystko wróci do normy, wyraził prezydent Lech Kaczyński. - Jestem trochę rozbawiony sytuacją. Najpierw usłyszałem, że wszystkie wątpliwości życiorysowe są nieprawdziwe, a wszystko, co mówi minister Szczygło, jest żałosne. A teraz okazuje się, że to nieprawda - dodał prezydent.
O zmianę zdania zwracał się do wicepremiera Schetyny również szef BBN. - Polityk nie może się obrażać, polityk powinien się w takiej sytuacji zastanowić, czy wnioski, które do tej pory wpłynęły, były dobrymi wnioskami. Apeluję o to, żeby w takiej sytuacji premier nie reagował emocjonalnie, bo w grę wchodzi interes służb, a w tych służbach są stanowiska etatowe, które powinny być obsadzone przez osoby na stanowiskach generalskich - mówił Szczygło.
Przy okazji uroczystości Święta Wojska Polskiego Lech Kaczyński z kandydatur przedłożonych przez MSWiA wręczył jedynie dwie nominacje w policji, trzy ze zgłoszonych przez resort Schetyny zostało przez BBN negatywnie zaopiniowanych ze względu na "luki w życiorysie" kandydatów, a pozostałe były jeszcze sprawdzane.
Artur Kowalski
"Nasz Dziennik" 2009-08-21

Autor: wa