Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Wydajemy za dużo na wojskowe misje zagraniczne

Treść

Redukcja budżetu Ministerstwa Obrony Narodowej wpłynie negatywnie na nasze zdolności obrony terytorium kraju. Specjaliści wskazują, że pod znakiem zapytania stoi realizacja wieloletniego programu transformacji sił zbrojnych. Przypominają, iż Polskę w najbliższych latach czeka wymiana rakiet średniego i dalekiego zasięgu. Jeśli to będzie zaniedbane, to zostaniemy praktycznie bez obrony przeciwlotniczej. Zagrożony jest również potencjał obronny marynarki wojennej.

- Mamy błędną doktrynę. Wyraźnie nastawiamy naszą armię na interwencje zagraniczne. Związana jest z tym tendencja do tworzenia małych jednostek działających gdzieś za granicą. Natomiast bronić się wcale nie mamy zamiaru - zauważa Marek Głogowski, ekspert Polskiego Lobby Przemysłowego (PLP) im. Eugeniusza Kwiatkowskiego. Jego zdaniem, mamy raczej uzbrojenie o charakterze ofensywnym, a nie obronnym. - Więc siłą rzeczy jest ono kupowane za granicą, a tymczasem polski przemysł jest jak gdyby planowo likwidowany - podkreśla inżynier. Zauważa, że nasze nakłady na takie misje zagraniczne, jak w Afganistanie, Czadzie i niedawna w Iraku odbywają się, przynajmniej w części, kosztem obrony terytorium kraju.
Paweł Soroka, koordynator PLP, wskazuje, że uzbrojenie używane w zagranicznych misjach nie zawsze nadaje się do obrony terytorium kraju. - W najbliższych 6-8 latach musimy wymienić cały rakietowy sprzęt przeciwlotniczy większego i średniego zasięgu. Jeżeli tego nie zrobimy, Polska będzie faktycznie pozbawiona obrony powietrznej - zaznacza Soroka. W jego opinii, czasy kryzysu zazwyczaj są niepewne i nieprzewidywalne, a często państwa, by odwrócić uwagę od trudnej sytuacji wewnętrznej, wywoływały konflikty zbrojne.
Kwestię zagrożenia obronności kraju zaplanowanymi cięciami budżetowymi w MON dostrzega również gen. Stanisław Koziej. - Oczywiście, że kryzys budżetowy zagraża prawidłowej realizacji wieloletniego programu transformacji sił zbrojnych. Niewątpliwie wymaga on korekty w stosunku do pierwotnych założeń - uważa Koziej. Potwierdza, iż system obrony powietrznej wymaga szczególnej modernizacji, bo niedługo dotychczasowe środki przeciwlotnicze, którymi dysponujemy, "wyczerpią swoje resursy i będziemy musieli kupować nowe". - Osobiście uważam, że powinno to odbywać się w powiązaniu z budową naszego narodowego systemu obrony przeciwrakietowej. Musi być to jeden nowoczesny system obrony powietrznej składający się z obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej - podkreśla generał.
Zdaniem Aleksandra Szczygły, szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego, sytuacja bezpieczeństwa państwa zależy od tego, ile lat potrwa okres, w którym nakłady na obronę narodową będą niższe nawet "od zakładanych w ustawie o modernizacji technicznej sił zbrojnych, która gwarantuje ich wysokość na poziomie 1,95 PKB budżetu roku poprzedniego". - Nie chodzi tylko o sytuację, że skoro nie ma wzrostu gospodarczego - albo jest on niewielki - wtedy przyrost pieniędzy jest mniejszy, ale w ogóle o wykonywanie ustawy. Zostało ono bowiem złamane w ubiegłym roku, bo przecież wielkość pieniędzy, która nie wpłynęła do MON, wynosiła ponad 3 mld 200 mln zł, oraz teraz, kiedy z powodu ubiegłorocznych opóźnień w przelaniu odpowiedniej ilości środków niektóre zobowiązania były spłacane z tegorocznego budżetu - dodaje Szczygło. Zaznacza jednocześnie, że w obecnej sytuacji uszczuplenia budżetu MON nie widzi on żadnych możliwości przeprowadzenia oszczędności w armii.
Wpływu redukcji budżetu MON na nasze zdolności obronne obawia się również poseł (PO) Jerzy Budnik, członek sejmowej Komisji Obrony Narodowej. - Z całą pewnością gdyby te cięcia miały się utrzymać, wtedy zagrożony byłby program modernizacji polskiej armii. Dotyczy on nie tylko rakiet przeciwlotniczych, ale także potencjału obronnego marynarki wojennej. Wydłuża się bowiem budowa korwety wielozadaniowej "Gawron" w stoczni marynarki wojennej w Gdyni. Nasuwa się w związku z tym pytanie: czy środki, które ona otrzyma, pozwolą nie tylko na zrealizowanie tego planu, ale czy w ogóle pomogą przetrwać samej stoczni? - zastanawia się Budnik.
Jacek Dytkowski
"Nasz Dziennik" 2009-03-11

Autor: wa