Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Wisła - Barcelona o awans do LM

Treść

- Dla Barcelony awans do Ligi Mistrzów jest obowiązkiem, dla nas spełnieniem marzeń. Nie mamy jednak nic do stracenia - powiedział trener Maciej Skorża przed czekającym jego podopiecznych starciem z jednym z najsłynniejszych i największych klubów świata. Czy Wisłę Kraków stać na sprawienie supersensacji na Camp Nou? Teoretycznie nie, ale sport ma to do siebie, iż nigdy do końca niczego pewnym być nie można. Porównywać dokonań, sukcesów, budżetów obu klubów nie ma sensu, bo można by od tego dostać bólu głowy i stracić nadzieję już przed pierwszym gwizdkiem sędziego. Dość powiedzieć, że w letniej przerwie transferowej Hiszpanie wydali na wzmocnienia około stu milionów euro, a wiślacy... zero. Katalończycy pozyskali m.in. Białorusina Aleksandra Hleba z Arsenalu Londyn oraz Brazylijczyka Daniela Alvesa i Malijczyka Seydou Keitę z Sevilli, którzy dołączyli do aktualnych mistrzów Europy, Carlesa Puyola, Xaviego i Andresa Iniesty. A przecież w kadrze są jeszcze Kameruńczyk Samuel Eto'o i Francuz Thierry Henry. Wystarczy, by ugięły się nogi? Tak, ale wiślacy obiecują, że wielkie nazwiska ich nie przestraszą. - Dla mnie mecz z Barceloną jest jak spełnienie marzeń, szkoda tylko, iż gra toczy się o tak wysoką stawkę. Naszym celem będzie uzyskanie takiego wyniku, który pozwoli nam podjąć w Krakowie walkę o awans. Skąd czerpię optymizm? Choćby z postawy drużyny w meczu z Beitarem, jeśli zagramy tak samo, to zrealizowanie naszego celu stanie się realne - powiedział Skorża. Trener Wisły na pewno nie będzie dziś mógł skorzystać z kontuzjowanego Arkadiusza Głowackiego, niewykluczone, że uraz wykluczy z gry też Piotra Brożka. Być może w jego wypadku decyzja zapadnie tuż przed meczem. Katalończycy nie mają żadnych problemów. Znak zapytania można postawić jedynie przy nazwisku Henry'ego, którego kusi Manchester United (a gdyby Francuz na boisku się pojawił, transfer stałby się nierealny). Ale co to za kłopot, gdy na ławce rezerwowych przesiadują wielkie gwiazdy światowego futbolu. Patrząc realnie, Wisła nie ma żadnych szans w starciu z "Barcą", ale historia zna liczne przykłady porażek wielkich faworytów. Jeśli krakowianie nie przestraszą się samej nazwy rywala i wyjdą na boisko, by stoczyć heroiczny bój, możemy być świadkami niezapomnianych emocji. - Nie mamy nic do stracenia - zadeklarował Skorża. Pisk "Nasz Dziennik" 2008-08-13

Autor: wa