Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Unia nie obroni Polaków

Treść

Wniosek o interwencję Komisji Europejskiej w sprawie dyskryminacji Polaków na Litwie skierował w listopadzie br. europoseł PiS Ryszard Czarnecki. W odpowiedzi uzyskał informację, że każde państwo członkowskie samo powinno regulować te kwestie. W ocenie posłów PiS oraz przedstawicieli parlamentarzystów reprezentujących mniejszość polską zamieszkałą na Litwie, to jedynie unik polityczny ze strony KE, która nie zamierza zastosować wobec władz Litwy żadnej presji politycznej. Co innego, gdyby chodziło o kłopoty mniejszości seksualnych.

Poseł do PE Ryszard Czarnecki domagał się interwencji KE w sprawie zintensyfikowanych ostatnio praktyk ze stron władz Litwy dyskryminujących Polaków zamieszkałych w tym kraju.
"Jakie środki zamierza podjąć Komisja Europejska, aby rząd Litwy zaprzestał dyskryminacji polskiej mniejszości narodowej w tym kraju?" - pytał w interpelacji. Przywołał takie praktyki, jak zmniejszenie liczby polskich szkół i polskich klas, przymusowa lituanizacja nazwisk, brak zwrotu majątku zabranego kilkadziesiąt lat temu przez władze sowieckie, zakaz używania polskich nazw miejscowości i ulic na terenach zamieszkałych przez polską mniejszość, próby podważania mandatów posłów reprezentujących mniejszość polską w litewskim parlamencie.
Czarnecki był przekonany, że to właśnie Komisja Europejska jest organem, który ma wszelkie potrzebne narzędzia, aby wyjaśnić sprawę dyskryminacji Polaków na Litwie. W podobnych kwestiach KE zajmowała już przecież stanowisko, np. w sprawie dyskryminacji mniejszości węgierskiej w Rumunii i Serbii. Ryszard Czarnecki argumentuje, że mniejszość polska powinna mieć takie same prawa i finansowanie, jak mniejszość litewska w Polsce. Tego samego zdania jest też europoseł Waldemar Tomaszewski, przewodniczący Akcji Wyborczej Polaków na Litwie, który w Parlamencie Europejskim reprezentuje polską mniejszość na Litwie. W oświadczeniu skierowanym do przewodniczącego KE José Manuela Barosso Tomaszewski stwierdza, że mimo pięcioletniej obecności w UE Polacy mieszkający na Litwie są dyskryminowani przez władze tego kraju w każdym obszarze życia. Przypomina, że w latach 2007-2008 rząd litewski zainicjował szereg pozwów sądowych przeciwko władzom samorządowym rejonów wileńskiego i solecznickiego, gdzie mniejszość polska stanowi około 80 proc. ogółu mieszkańców, w celu usunięcia dwujęzycznych tablic z nazwami ulic. W efekcie na teranie Litwy Wschodniej są usuwane napisy w języku mniejszości narodowej.
W odpowiedzi, jaką Komisja Europejska przesłała do Ryszarda Czarneckiego 24 listopada br., czytamy jedynie, iż "podniesione kwestie wchodzą w zakres odpowiedzialności państw członkowskich, które muszą zapewnić ochronę praw podstawowych poprzez zastosowanie przepisów krajowych i zobowiązań międzynarodowych. Kwestie te podlegają jurysdykcji państw członkowskich, a po wyczerpaniu wszystkich możliwości dostępnych na szczeblu krajowym, możliwe jest wniesienie sprawy do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka".
Zdaniem Stanisława Pieszki, wiceprezesa Związku Polaków na Litwie, faktem jest, że jeżeli mniejszości na szczeblu krajowym nie mogą walczyć o swoje prawa, mogą wówczas odwoływać się do instytucji unijnych, w tym do ETPC. - I to ma miejsce, tyle że te ścieżki prawne są już niejednokrotnie wyczerpane. W związku z tym to Komisja Europejska ma obowiązek się tym zająć - uważa Pieszko.
Argumentację tę podziela poseł Artur Górski (PiS). - Komisja powinna zadbać w interesie całej Europy o to, by takie kraje jak Litwa dostosowały swoje prawo dotyczące mniejszości do prawa unijnego. Jeżeli jednak UE nie wymaga tego od Litwy, która powinna, a nie chroni swoich mniejszości narodowych, to niech się później Litwini nie dziwią, że są skargi na ich kraj w instytucjach unijnych. KE ma przecież możliwość wywierania nacisku politycznego na każdy kraj, który jest członkiem Wspólnoty. A jeśli nie chce z tego skorzystać, to muszą o tym decydować jakieś względy, choćby polityczne. Być może Litwa ma bardzo dobry lobbing w Brukseli. A być może mniejszości narodowe są mniej ważne dla KE niż różne mniejszości seksualne - dywaguje Górski.
Zdaniem europosła Konrada Szymańskiego, Komisja Europejska nie ma mechanizmów prawnych, by zająć się sprawą mniejszości polskiej na Litwie. Może jednak zwrócić uwagę na to, iż Litwa łamie tzw. kryteria kopenhaskie związane z Europejską Konwencją Praw Człowieka, które każdy kraj musiał spełnić w momencie akcesji do UE. A Litwa jest członkiem Unii od pięciu lat.
- A jeśli tego nie robi, to stosuje jedynie polityczny unik, by w tej konkretnej sprawie milczeć - twierdzi europoseł. Zapowiada też, że wraz z Czarneckim sprawy nie odpuszczą i będą interweniować na forum PE.
Anna Ambroziak
"Nasz Dziennik" 2009-12-04

Autor: wa