Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Tusk nie chce kompromisu

Treść

Premier Donald Tusk odrzucił kompromisową propozycję organizacji obchodów 20. rocznicy częściowo demokratycznych wyborów z 1989 roku, którą przedstawiła "Solidarność" Stoczni Gdańsk. Stoczniowcy zaproponowali, aby uroczystości zostały podzielone na dwie części: jedna odbyłaby się przed pomnikiem Poległych Stoczniowców, druga - rządowa - w Dworze Artusa w Gdańsku. - Wówczas całość obchodów mogłaby odbyć się w Gdańsku, a nie w Krakowie, jak zdecydował premier - mówił wczoraj Karol Guzikiewicz, wiceprzewodniczący "Solidarności" Stoczni Gdańsk.

Początkowo uroczystości 20-lecia pierwszych częściowo wolnych wyborów do parlamentu miały odbyć się 4 czerwca przed pomnikiem Poległych Stoczniowców. Spodziewano się udziału w nich 10 premierów innych państw, a ważnym wydarzeniem towarzyszącym obchodom miał być gdański szczyt państw Grupy Wyszehradzkiej - najważniejsza polityczna część obchodów. Premier w czwartek zdecydował jednak o przeniesieniu uroczystości do Krakowa.
Zdaniem Guzikiewicza, pod pomnikiem Poległych Stoczniowców mogłaby się odbyć otwarta uroczystość patriotyczno-religijna z udziałem prezydenta Lecha Kaczyńskiego, Msza św. zaś zostałaby odprawiona pod przewodnictwem metropolity gdańskiego ks. abp. Sławoja Leszka Głódzia. Z kolei w Dworze Artusa premier mógłby się spotkać z gośćmi z zagranicy. - Większość Polaków jest przeciwna przenoszeniu uroczystości do Krakowa, a nas oskarża się o to, że kompromitujemy Polskę, więc proponujemy kompromis - uzasadniał pomysł Guzikiewicz.
Jednak szef gabinetu premiera Sławomir Nowak mówił wczoraj, że nie ma odwrotu od przeniesienia części uroczystości do Krakowa. Podobnie wypowiadał się rzecznik rządu, według którego rząd nie przyjmie tej propozycji, bo nie ufa związkowcom.
Decyzję rządu negatywnie ocenia Kancelaria Prezydenta. - Obchody takiej rocznicy jak pierwsze, częściowo przynajmniej wolne wybory powinny jednoczyć Polaków, być świętem, a nie okazją do kolejnych propagandowych posunięć rządu - powiedział Piotr Kownacki, szef prezydenckiej kancelarii.
Również Bogdan Lis, poseł z Demokratycznego Koła Poselskiego, powiedział wczoraj w TVP Info, że Tusk "przestraszył się konfliktu ze związkowcami z Gdańska", "stchórzył" i "uciekł do Krakowa". - Decyzja już zapadła - odpowiedział premier Donald Tusk, pytany o apel Lisa, który zaproponował szefowi rządu, by zrezygnował z przeniesienia z Gdańska do Krakowa politycznej części uroczystości 4 czerwca.
Premier Tusk otwarcie powiedział w czwartek, że z powodu zapowiadanej przez "Solidarność" manifestacji w obronie przemysłu stoczniowego zdecydował o przeniesieniu uroczystości do Krakowa. Szef rządu argumentował, iż chce uniknąć sytuacji, gdy "stoczniowcy będą bili policjantów i odwrotnie", dodając, że odpowiada za bezpieczeństwo premierów i młodych ludzi, którzy przyjadą na uroczystości.
Guzikiewicz przypomina, że "nie było w ogóle pomysłu palenia opon i rzucania petard w rocznicę 4 czerwca, że jest to wymysł PO w celu odwrócenia uwagi od zajść z demonstracji w Warszawie, kiedy użyto stężonego gazu wobec demonstrantów". Chodzi o protest związkowców z 29 kwietnia, który miał miejsce przed Pałacem Kultury i Nauki w Warszawie w obronie Stoczni Gdańsk i miejsc pracy w Polsce.
Paweł Tunia
"Nasz Dziennik" 2009-05-09

Autor: wa