Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Tłusta kura poszła w las

Treść

Premier i minister skarbu demonstrują zadowolenie z udanego debiutu giełdowego PZU. Jednak ekonomiści ostrzegają, że z chwilą wejścia spółki na giełdę Skarb Państwa będzie już stale narażony na utratę nad firmą kontroli, a profity z działalności ubezpieczeniowej w Polsce - wypływać będą za granicę.
Po wczorajszym debiucie PZU na giełdzie udział Skarbu Państwa w narodowym gigancie ubezpieczeniowym spadł z 51 do 46 procent. Oznacza to, że po raz pierwszy od chwili reaktywacji PZU po wojnie państwo polskie utraciło bezwzględną większość w spółce, aczkolwiek na razie zachowało nad nią kontrolę jako inwestor większościowy. Podczas debiutu na parkiet trafiło łącznie ok. 30 proc. akcji PZU, w tym 15 proc. sprzedał mniejszościowy inwestor - Eureko, zobowiązany do tego na mocy ugody z MSP, dalsze 5 proc. zbył Skarb Państwa, a pozostałe ok. 10 proc. - w większości pracownicy, którzy zaoferowali na giełdzie akcje pracownicze otrzymane przed laty przy komercjalizacji spółki. W rękach Eureko nadal pozostaje ok. 18 proc. akcji PZU, które zostaną rzucone na rynek najwcześniej za pół roku.
Podczas pierwszych notowań przepływ akcji przyjął kierunek od inwestorów indywidualnych do instytucjonalnych, co oznacza, że większość z 250 tys. inwestorów indywidualnych objęła akcje PZU tylko po to, aby na nich jednorazowo zarobić, a nie w celu długoterminowej lokaty kapitału. Wśród inwestorów istytucjonalnych zainteresowanie nabyciem walorów było ogromne. Kurs akcji na otwarciu notowań wzrósł aż o 11,7 proc., z 312,5 zł za akcję do 349 zł, a w dalszych notowaniach nawet do 356 zł za akcję. Obroty przekroczyły 3,4 mld zł i były rekordowe w historii warszawskiej GPW.
Najwięcej akcji PZU - ponad 18,6 mln - objęli w ofercie inwestorzy instytucjonalni, wśród których 59 proc. stanowiły podmioty zarejestrowane w Polsce, a 41 proc. podmioty zarejestrowane za granicą, w tym zachęcane przez ministra Grada fundusze amerykańskie. Inwestorzy indywidualni, w tym pracownicy PZU, nabyli od MSP łącznie ponad 7,1 mln akcji.
Bardziej wstrzemięźliwi w ocenie debiutu giełdowego PZU niż rząd są niezależni komentatorzy.
- Firma ubezpieczeniowa pełni ważną rolę usługową, zbierając pieniądze na sfinansowanie ryzyka strat. Prywatyzacja poprzez giełdę to żaden interes dla wielomilionowej rzeszy jej klientów, bo to oni złożą się na zyski prywatnych właścicieli uzyskane kosztem zawyżania składek ubezpieczeniowych lub zaniżenia odszkodowań - twierdzi ekonomista prof. Jerzy Żyżyński z Uniwersytetu Warszawskiego. - Byłoby bardziej racjonalne, gdyby akcje zostały rozprowadzone wśród klientów, a najlepiej, gdyby PZU został przekształcony w Zakład Ubezpieczeń Wzajemnych, instytucję nienastawioną na zysk, jaką był przed wojną - uważa prof. Żyżyński. - Giełda jest mechanizmem, który pozwala przejąć całą resztę - ostrzega. Na to ostatnie niebezpieczeństwo zwraca też uwagę Jerzy Bielewicz ze Stowarzyszenia "Przejrzysty Rynek".
- Wprowadzenie PZU na giełdę grozi Skarbowi Państwa utratą nad nią kontroli, wystarczy, że inwestorzy przeforsują decyzję o podniesieniu kapitału... - twierdzi finansista. Przypomina też, że w spółkach giełdowych właściciele praktycznie się nie liczą - stają się one de facto własnością menedżerów. Ci zaś, pozbawieni realnej kontroli właścicielskiej, nagminnie wyprowadzają pieniądze do prywatnych kieszeni. - W Stanach Zjednoczonych bonusy dla menedżerów giełdowych spółek o charakterze finansowym przekroczyły kwotę dywidend wypłacanych przez te spółki - zaznacza. Jego zdaniem, sprzedaż akcji PZU to sposób na chwilowe podratowanie płynności finansowej budżetu państwa przez obecny rząd.
- Debiut PZU na giełdzie został przeprowadzony w interesie Eureko, a nie Skarbu Państwa - twierdzi główny ekonomista SKOK Janusz Szewczak. Minister Grad pozwolił Eureko sprzedać korzystnie część akcji, dzięki czemu zarobiło na ugodzie ze Skarbem Państwa ok. 14 mld zł, przy czym Eureko nadal zachowało ok. 18 proc. akcji w portfelu. Za pół roku, gdy skończy się lock-up [zakaz sprzedaży - przyp. red.] - te akcje także trafią na rynek, powodując spadek ceny. Co wtedy z drobnymi akcjonariuszami polskimi, którzy nabyli akcje PZU za ponad 2 mld zł? I co to za interes dla Skarbu Państwa, gdy za 3 mld zł uzyskane od Eureko w 1999 r. wskutek nielegalnej skądinąd prywatyzacji PZU dzisiaj pozwala się tej spółce wyprowadzić z kraju tyle kapitału?
- Wskutek giełdowego debiutu PZU duża część akcji firmy wypłynie za granicę, - podkreśla dr Gabriela Masłowska, ekonomistka, posłanka PiS.
Małgorzata Goss
Nasz Dziennik 2010-05-13

Autor: jc