Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Teatr Telewizji - przed emisją

Treść

Ciekawe, czy jeszcze gdzieś w Polsce pokutuje nazwa ulicy, szkoły czy innej placówki, którym nadano imię Marcelego Nowotki. Nie dałabym głowy, że już nie ma. W czasach PRL uchodził on bowiem za bohatera narodowego walczącego o niepodległość Polski. A, jak dziś wiadomo, był to szczególnie perfidny zdrajca Ojczyzny, będący na usługach Stalina. Kiedy ginie zastrzelony na ulicy w scenie spektaklu "Mord założycielski", który Teatr Telewizji na swoje znakomitej Scenie Faktu wyemituje w najbliższy poniedziałek, nikt go nie żałuje. Bo i nie ma najmniejszego zaczepienia w życiorysie tej figury, by widzowie mogli wzbudzić w sobie dla niej uczucie litości. Wystarczy przypomnieć fakt, iż w 1920 roku, kiedy świeżo odrodzonemu państwu polskiemu zagroziła nawała bolszewicka i kiedy Polacy przelewali krew o wolność naszej Ojczyzny, Nowotko działał w komunistycznych strukturach mających na celu likwidację państwa polskiego na rzecz stworzenia polskiej republiki sowieckiej. Następnie, na początku lat czterdziestych, podczas okupacji niemieckiej wydawał w ręce gestapo polskich bohaterów niepodległościowego podziemia, a także rozkazywał zlikwidować żołnierzy Armii Krajowej. Miał ręce pełne krwi. Wraz z innymi komunistami, podobnie jak on "polskimi", przygotowywał grunt dla powojennej sytuacji politycznej, w której Polska miała funkcjonować jako jedna z republik sowieckich. Ale, na szczęście, nie udało się. Został w 1942 roku zastrzelony w wyniku wewnątrzpartyjnych rozgrywek, walki o władzę, o przywództwo partyjne itp. Kto zabił? Podejrzenia kierowane są w stronę braci Mołojców, też komunistów oddanych Stalinowi. Ale nie ma stuprocentowej pewności, iż dokonali tego bracia Mołojcowie lub jeden z nich. Obaj jednak wyrokiem partyjnego sądu zostali zlikwidowani. No, bo jak nie my ich, to oni nas zlikwidują - pointuje sytuację w scenie przedstawienia, też "polska" komunistka, Małgorzata Fornalska (postać mocno, wyraziście narysowana przez Marię Ciunelis). Zabójcą może być w tym spektaklu właściwie każda z postaci. Narracja prowadzona jest podobnie, jak to bywa przy klasycznych kryminałach. "Mord założycielski" to spektakl wprawdzie fabularny, ale całkowicie oparty na źródłach dokumentalnych, pochodzących głównie z archiwum Instytutu Pamięci Narodowej, z konsultacją historyczną dr. Piotra Gontarczyka. Rzecz rozpoczyna się w końcu grudnia 1941 roku, kiedy to grupa spadochroniarzy z Moskwy ląduje w okupowanej Polsce. Wszyscy zostali przeszkoleni w Moskwie i przybywają tu na rozkaz Kominternu. Wśród nich jest Marceli Nowotko (Michał Anioł). 28 grudnia 1941 roku w Wiązownie pod Warszawą wraz z innymi komunistami zakłada PPR i zostaje jej przywódcą. Zgodnie z zaprogramowanymi wytycznymi Stalina. Wśród głównych współpracowników Nowotki widzimy znane nam nazwiska: Małgorzata Fornalska (Maria Ciunelis), Marian Spychalski (Tomasz Sapryk), Paweł Finder (Andrzej Konopka), Władysław Gomułka (Andrzej Czerni) i inni. Wszyscy oni w podręcznikach historii przez wiele lat występowali jako bohaterowie, o których wielkich, bohaterskich osiągnięciach uczono w szkole. Młodzież - jeśli w domu rodzinnym jej nie wyedukowano - nie miała pojęcia, że był ktoś taki jak na przykład rotmistrz Witold Pilecki czy generał August Emil Fieldorf "Nil", natomiast doskonale znała nazwiska Nowotki, Findera czy Fornalskiej. Poeci pisali o nich wiersze, pisarze poświęcali im swoje opowiadania. Dziś aż trudno uwierzyć, że coś takiego przez wiele lat działo się w naszej Ojczyźnie. Już pierwsze sceny spektaklu pokazują rozłam wśród komunistów, ścieranie się kilku frakcji, chorobliwą wręcz chęć przywództwa, zwłaszcza jeśli idzie o dowódcę Gwardii Ludowej Bolesława Mołojca (Mariusz Bonaszewski). Mołojec to dziwna figura. Mariusz Bonaszewki kreuje tę postać na silnej nadekspresji i całkowicie negatywnej emocji. Ten nadzwyczaj agresywny sposób bycia Mołojca w interpretacji Bonaszewskiego chwilami przypomina człowieka dotkniętego chorobą psychiczną. Sporo w nim zagadek. Natomiast postać centralna, czyli Marceli Nowotko, jest grana przez Michała Anioła na pewnym wyciszeniu, co sprawia, że okrucieństwo i cała perfidia działania Nowotki nie zostają dość wyakcentowane w spektaklu. Przedstawienie Macieja Pisuka i Jacka Raginisa oddające duszną i mroczną atmosferę zdarzeń można by potraktować w kategoriach horroru czy thrillera politycznego, gdyby wszystko to, co oglądamy, nie było prawdą. A przecież to zaledwie wycinek naszej dramatycznej historii, która przez wiele lat tworzona przez komunistyczną propagandę kreowała na bohaterów narodowych najprawdziwszych zbrodniarzy. Temida Stankiewicz-Podhorecka "Mord założycielski" Macieja Pisuka i Jacka Raginisa, reż. Jacek Raginis, zdj. Paweł Sobczyk, scenogr. Katarzyna Sobańska, kost. Izabela Stronias, konsultacja historyczna: dr Piotr Gontarczyk, Teatr TVP - Scena Faktu, emisja: 8 grudnia 2008 r. "Nasz Dziennik" 2008-12-06

Autor: wa