Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Subsydia tańsze niż bezrobocie

Treść

Rząd powinien dopłacać do wynagrodzeń pracowników zagrożonych zwolnieniem - postuluje NSZZ "Solidarność" w swoim Pakiecie Antykryzysowym. Zdaniem związku, to tańsze rozwiązanie niż wypłacanie zasiłków dla bezrobotnych. Subsydiowanie zatrudnienia dla 100 tys. osób kosztowałoby budżet państwa nieco ponad 382 mln zł, podczas gdy na zasiłki trzeba byłoby dla nich wydać 415 mln złotych. Ponadto "Solidarność" zgadza się na zmiany systemu rozliczania czasu pracy - okres rozliczeniowy trwałby 12 miesięcy, aby ułatwić pracodawcom ustalanie norm czasu pracy w zależności od potrzeb przedsiębiorstwa.

Pakiet Antykryzysowy to 13 punktów dotyczących zmian w prawie pracy podpisanych przez związki zawodowe i pracodawców pod koniec marca bieżącego roku. Pakiet zawiera m.in. zmiany w prawie pracy, np. rozliczania czasu pracy w okresie 12-miesięcznym. Wtedy byłaby możliwość zatrudniania pracowników przez pewien czas krócej niż osiem godzin na dobę, a następnie, gdy firma będzie miała więcej zamówień, wydłużenie ich dobowego czasu pracy np. do 12 godzin.
Innym pomysłem zapisanym w Pakiecie jest subsydiowanie zatrudnienia przez budżet państwa. Miałoby ono polegać na przeznaczeniu przez rząd środków finansowych na dopłaty do pensji pracowników w tych przedsiębiorstwach, które - dotknięte kryzysem - są zmuszone ograniczyć bądź wstrzymać produkcję. W opinii związku, zapewniłoby to funkcjonowanie zagrożonych firm i bezpieczeństwo zatrudnienia pracownikom. W dodatku wprowadzenie tego mechanizmu generowałoby niższe koszty dla państwa niż wydatki na zasiłki i inne świadczenia dla bezrobotnych. Z analizy biura eksperckiego NSZZ "Solidarność" wynika, że koszty zasiłków i ubezpieczenia dla 100 tys. osób bezrobotnych w ciągu pół roku wynoszą 415,59 mln zł, podczas gdy kwota na subsydiowanie zatrudnienia wyniosłaby 382,2 mln złotych. Rozwiązanie to pozwala na utrzymanie miejsc pracy, ogranicza liczbę bezrobotnych i daje znaczące oszczędności dla budżetu. - Ale nie ma stuprocentowej pewności, że zastosowanie tego rozwiązania pozwoli uratować zakłady. Natomiast znakomicie zwiększa prawdopodobieństwo, że udzielona pomoc przyniesie dobre rezultaty - przekonywał wczoraj przewodniczący Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność" Janusz Śniadek. - Od stycznia pracę straciło prawie 300 tys. osób, z każdym dniem straty budżetu państwa, gospodarki oraz koszty społeczne są coraz wyższe - dodał Śniadek.
Propozycja Związku dotyczy jednak tylko osób zatrudnionych na czas nieokreślony, którzy podlegają regulacjom ustawy o zwolnieniach grupowych. Co zatem z 3,5 mln osób pracujących w ramach umowy na czas określony? Jak zapewnił wczoraj Śniadek, kwestia ta będzie dyskutowana na posiedzeniu Komisji Trójstronnej, która ma spotkać się w połowie maja. "Solidarność" spodziewa się uzyskania pewnych kompromisów, tak by kwestia ta weszła jako kolejny postulat Pakietu Antykryzysowego.
Ale związek stawia też warunki. Uważa, że możliwość skorzystania z funduszy publicznych przez pracodawcę, które miałyby zrekompensować ubytek wynagrodzenia, powinna mieć miejsce tylko w przypadku udowodnienia przez niego trudnej sytuacji ekonomicznej zakładu. Warunkiem uruchomienia tego mechanizmu jest jednak wskazanie źródeł finansowania przez stronę rządową. A tego, niestety, nie ma. Podczas ostatnich rozmów strony społecznej z rządem na ostatnim posiedzeniu Komisji Trójstronnej (20 kwietnia) minister finansów Jacek Rostowski deklarował, że finansowanie subsydiowania zatrudnienia naraziłoby budżet na zbyt wielkie koszty. Zdaniem Związku, taka argumentacja jest nie do przyjęcia, jak również to, by pomoc ta była udzielona przedsiębiorstwom w formie zwrotnej pożyczki. - Takie rozwiązanie absolutnie odrzuciliśmy. Rząd powinien zdawać sobie sprawę z tego, że Polski nie stać teraz na bezkosztową pomoc zagrożonym przedsiębiorstwom. Pomocy zakładom udziela większość państw Unii Europejskiej. W tej chwili jest tylko zgoda na to, by źródłami finansowania tego rozwiązania były Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych i Fundusz Pracy. Ponieważ jednak środki na nich obu są ograniczone, gwarantem sfinansowania tego mechanizmu powinien być budżet - deklarował Janusz Śniadek.
Jednocześnie pracodawca miałby złożyć deklarację, że po skorzystaniu z pomocy państwa firma nie będzie zwalniać pracowników w czasie trwania programu i przez pewien okres po jego zakończeniu.
Anna Ambroziak
"Nasz Dziennik" 2009-05-05

Autor: wa