Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Rokita non grata?

Treść

Wyraźne i publiczne odcięcie się od postkomunistów, ukaranie krakowskich działaczy PO domagających się usunięcia z partii parlamentarzystów popierających kandydaturę prof. Ryszarda Terleckiego, wreszcie zwołanie w krótkim czasie kongresu programowego partii - to prośby, jakie Jan Rokita skierował w liście do szefa partii Donalda Tuska. Odpowiedź usłyszy już dziś podczas posiedzenia zarządu Platformy. Na razie dowiedział się tylko, że najpewniej nie będzie szefem klubu. Gdy w maju br. Donald Tusk ponownie kandydował na szefa Platformy Obywatelskiej, a na stanowisko sekretarza generalnego wysunął osobę Grzegorza Schetyny, Rokita był oburzony. Od miesięcy zgłaszał (robi to nadal) wiele pretensji do postawy dolnośląskiego działacza partii, sposobów zarządzania przez niego partią, układania list wyborczych i delegatów na zjazd, na których było coraz mniej przedstawicieli konserwatywnego skrzydła PO. Wówczas Tusk miał złożyć obietnicę, że odda stanowisko przewodniczącego klubu parlamentarnego tak, by nie konsolidować władzy w jednych rękach. Czy obiecał ten zaszczyt Rokicie? Opinie na ten temat są podzielone. Sam Rokita dziś temu zaprzecza. Ale przez kilka miesięcy, gdy trwały dywagacje, kiedy Tusk zrealizuje swoją obietnicę, nie prostował takiej informacji. Będzie przewodnicząca? - Nie sądzę, żeby był szefem klubu, ale na pewno zostanie w Platformie - powiedział w sobotę Tusk, goszczący na kongresie polsko-kaszubskim. Nie chciał ujawnić, czyja kandydatura zostanie wysunięta na szefa klubu. Nieoficjalnie wymienia się nazwisko Bogdana Zdrojewskiego, obecnego szefa sejmowej Komisji Obrony Narodowej. Tym sposobem Tusk zrealizowałby obietnicę swojej rezygnacji. Jednocześnie nie oddałby szefostwa klubu nikomu, kto ma ambicje zagrożenia jego przywództwu. Zdrojewski nie ma "parcia na szkło", jak mówi się o tych, którzy błyszczą w mediach. Wymienia się też inne nazwiska. Kandydować chce Zbigniew Chlebowski - dziś wiceszef klubu i ekspert gospodarczy. Niewykluczone jednak, że będzie i czarny koń wtorkowych wyborów. Według naszych informacji, to niedoszła prezydent Poznania - Maria Pasło-Wiśniewska, była prezes Pekao SA. - Donald znany jest z admiracji do kobiet, gotów jest postawić na takiego "czarnego konia" - mówi nam jeden z polityków PO. I przypomina, że to przewodniczący desygnuje kandydata na szefa klubu. Rokita: potrzeba programu - Jan Rokita na pewno z tej bardzo gorzkiej dla niego lekcji z ostatnich dwóch, trzech tygodni - a to bardzo rozumny człowiek - wyciągnie sensowną lekcję - zastrzegł lider PO. Ale zdaniem samego Rokity, to Tusk i partia powinni wyciągać wnioski. Wciąż twierdzi, że szef PO dobrze wiedział o tym, że poprze prof. Terleckiego. - Rozmawialiśmy na ten temat na posiedzeniu zarządu krajowego Platformy - wyjaśnia Rokita. Ale Schetyna zaprzecza, jakoby na posiedzeniu zarządu krajowego partii, na którym był obecny, omawiano kwestię poparcia dla kandydata PiS. Tusk wypowiada się dwuznacznie, ale nie pozostawia raczej wątpliwości. - Proszę się spytać jedenastu członków zarządu, czy tak było - mówi lider Platformy. Pewnie dziś podzielą zdanie Tuska i Schetyny. Tym bardziej że ostatnimi wypowiedziami o sytuacji w partii Rokita na pewno nie zdobył zwolenników. - Chwalstwo przewodniczącego jest uprawiane w Platformie z przesadą i nie chcę w nim uczestniczyć - mówił w sobotnim wywiadzie dla "Dziennika" Jan Rokita. Najważniejsze zdanie padło chyba później: "Wolałbym, by PO nie dokonywała programowego zbliżenia do SLD i ilekroć w wypowiedziach moich kolegów partyjnych odczytuję takie przesłanki, to narasta we mnie niepokój". Rokita domaga się zwołania w niedługim czasie kongresu programowego partii. Tusk uważa, że PO ma program, napisany zresztą przez Rokitę, i nowego nie potrzeba. Wydaje się jednak, że to obawa przed publiczną dyskusją programową. Mikołaj Wójcik, "Nasz Dziennik" 2006-12-04

Autor: ea