Rodzina do Belnej, dom do rozbiórki
Treść
SZYMBARK. Rodzina Kawów, która w niedzielę straciła dach nad głową, przeniosła się do ośrodka interwencyjno - mediacyjnego w Belnej. Wczoraj Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego w Gorlicach wydał nakaz rozbiórki rudery, w której mieszkali.
W niedzielę załamała się krokiew pod starym, pokrytym strzechą dachem domu, który Kawowie wynajmowali w przysiółku Łęgi w Szymbarku. Przybyły na miejsce inspektor nadzoru budowlanego ocenił, że budynek grozi zawaleniem z powodu wieloletniego zaniedbania.
Po nocy w spędzonej w Wiejskim Domu Kultury w Szymbarku czteroosobowa rodzina przeniosła się do Belnej w gminie Biecz, gdzie wójt Ryszard Guzik załatwił im tymczasowe lokum. Na razie każde z miejsc, do jakich trafią, jest lepsze niż rudera, której rozpad przyspieszył mokry śnieg.
Od kilku lat Andrzej Kawa z żoną i dwoma nastoletnimi synami mieszkali w udostępnionej im nieodpłatnie chacie bez bieżącej wody, łazienki i ubikacji. Wodę nosili od sąsiadów, lub z pobliskiego strumienia. Dom podzielony był sienią na dwie części. W jednej mieszkali rodzice z synami, w drugiej koń sąsiada, do którego należy budynek.
Andrzej Kawa twierdzi, że to lokum zaproponowała mu gmina, do której zwrócił się o pomoc w znalezieniu mieszkania. Mówi, że w 2005 roku chciał remontować dach i pisał w tej sprawie do gminy z prośbą o mediację z właścicielem, lecz uzyskał odmowną odpowiedź.
Właściciel domu rzekomo nie zgadzał się na remont. Ryszard Guzik, wójt Gorlic i mieszkaniec Szymbarku zapewnia, że wcale Kawów do żadnego domu nie kierował. Owszem jeden z radnych, mieszkaniec Szymbarku, w odruchu życzliwości pomógł przyjezdnej rodzinie znaleźć dom, przekonał właściciela chaty, żeby im ją wynajął. Tamten zgodził się to zrobić za damo. - Nie jest to żaden lokal socjalny, bo gmina takimi nie dysponuje. Nie płaciliśmy też za wynajem budynku. Kawowie korzystają natomiast z pomocy społecznej. Choć mieszkali od siedmiu lat w naszej gminie, to zameldowali się na pobyt tymczasowy dopiero od stycznia tego roku do końca marca i to bez zgody właściciela domu - podkreśla wójt.
Jego zdaniem, dzisiejsza sytuacja bezdomnej rodziny to po części ich własna wina. Mieszkańcy wsi przypominają, że dwa lata temu Kawowie dostali od nich pięć rolek papy na pokrycie dachu, ale nie skorzystali z tej pomocy. Sołtys Józef Ryzner uważa, że przy odrobinie dobrej woli pan Andrzej mógł zwrócić się do niego pomoc, a wieś też nie zostawiłaby go bez wsparcia.
- Mogliśmy na zebraniu wiejskim zdecydować, że z lasu gromadzkiego wytniemy kilka drzew i damy im na deski do remontu chaty. Pomagamy w ten sposób pogorzelcom. Im też dalibyśmy, gdyby tylko chcieli coś zrobić - mówi.
Ponieważ bezdomni dziś Kawowie są zameldowani na terenie gminy Gorlice, na jej władzach spoczywa obowiązek zapewnienia im schronienia.
- Ten człowiek nie zrobił nic, by zadbać o dom i byt swojej rodziny. Mimo to robimy wszystko, żeby im pomóc. Szukamy jakiegoś lokalu zastępczego, w którym mogliby zamieszkać. Tymczasem gmina poniesie koszty ich pobytu w ośrodku w Belnej - dodaje wójt.
(MONK)
żródło: "Dziennik Polski" 2006-02-21
Autor: mj