Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Przetrwają partie idei

Treść

Nowy sondaż TNS Polska (na rynku polskim najlepszej i niezależnej sondażowni, w odróżnieniu na przykład od CBOS-u) wskazuje, że Platforma Obywatelska radykalnie traci na poparciu. Tym razem osiągnęła ona poziom 23 proc. W porównaniu z tym wynikiem PiS zdobyło 35 proc. poparcia. PSL nie wchodzi do Sejmu.

Nikogo nie powinno to dziwić. Polacy dostrzegli fałsz frazesów, jakie wykrzykiwali populiści PO, z premierem na czele. Afera taśmowa odsłoniła patologię struktur, którymi zarządza ekipa Tuska, Radka od „murzyńskości” Sikorskiego, pozbawionej sumienia Kopacz, gardzącego Polakami Grasia, Sienkiewicza od kupy kamieni, Tatoo Lady Bieńkowskiej i innych kapitanów Titanica. Prawdy nie uda się już tak łatwo zatuszować, rozmyć, chociaż prorządowe media dwoją się i troją, aby przerzucić odpowiedzialność za aferę na tajemnicze siły.

Ta agonia polityczna formacji Tuska już się rozpoczęła i nic jej nie powstrzyma. Prawdopodobnie jesteśmy świadkami rozpadu i znikania populistów z rynku politycznego w naszym kraju. Jest to wynik jednego podstawowego faktu. PO nie jest organizacją idei oraz programu. Jedyną wartością, dla której walczy i gra, jest władza dla samej władzy, o czym często wspominałem na łamach portalu NaszDziennik.pl. I tak dość długo trwała jej supremacja. PO dopiero zacznie zbierać plony swoich fatalnych decyzji, wyciekających afer, głośnych kompromitacji i skandali. Jeżeli dobrze czytamy współczesną historię polskiego parlamentaryzmu, to PO osiągnęła poziom moralny SLD, w jego najczarniejszym okresie sprawowania władzy, czyli w latach 2004-2005. Do dziś ta formacja nie podniosła się z upadku, a przypomnę, że w swojej świetności (wybory w 2001 roku) uzyskała ona ponad 47 proc. mandatów do Sejmu i Senatu RP. Do dziś nie odrobiła tego zaufania, jakim obdarzyli ją wówczas wyborcy po słynnej serii afer. PO nigdy nie osiągnęła takiego poziomu poparcia jak SLD i dziś podobnie jak postkomuniści leci na łeb na szyję z powodu licznych machlojek i korupcji.

Jeżeli lider Donald Tusk nie utrzyma władzy w państwie, a wszystko na to wskazuje, wówczas główna zasada i siła sprawcza jego partii zniknie, a wraz z nią jego ekipa. Jeżeli porażka w wyborach parlamentarnych, wcześniej samorządowych rzeczywiście stanie się faktem, czyli jeżeli spece od robienia reklamy politycznej i sondażownie zbratane z PO nie urobią na czas świadomości Polaków, żeby głosowali na skompromitowaną partię, wtedy Platforma Obywatelska pęknie, ponieważ to tylko zlepek przypadkowych ludzi, o kompletnie różnych światopoglądach, przekonaniach i historiach.

PO nigdy, jak pisałem m.in. w tym miejscu (zob. TUTAJ), nie widziała problemu w sytuacji, gdy obok siebie siedzą Rosati z Niesiołowskim, Arłukowicz z Libickim, Kluzik-Rostkowska z Rasiem, Kolarska-Bobińska z Biernackim, Hübner z Gronkiewicz-Waltz, Grupiński z Kamińskim, Mężydło z Kopacz, a Sławomir N. z odbiciem Sławomira Nowaka w złotym zegarku.

Niezależnie od tego, jakie braki, perturbacje, błędy i kompromitacje charakteryzują PiS czy SLD, są to jednak partie idei, posiadające wiernych wyznawców, skupionych wokół ich programu. Aberracje jak te powyżej trudno znaleźć i w PiS, i w SLD. Mało tego, nawet taka ekstrema, jak TR czy KNP są bardziej ideowe niż PO i bez władzy są w stanie przetrwać.

Dlatego PO nie wytrzyma dłuższego marszu, czekając na kolejne wybory i w tej drodze przez mękę kolejnych wycieków, afer i przekrętów, jakich będziemy świadkami, rozsypie się po drodze.

Oczywiście ten scenariusz stałby się realny w przypadku dotkliwej porażki, co wieszczy sondaż TNS Polska. Wiemy jednak z doświadczenia, że wyniki sondażów, którymi jesteśmy bombardowani, niekoniecznie są przekładalne wprost na polityczną rzeczywistość powyborczą. Przy czym w tym przypadku różnica pomiędzy głównymi siłami politycznymi jest bardzo wysoka i raczej odpowiada rzeczywistości, nawet przy uwzględnieniu tzw. błędu statystycznego. Pewnym ratunkiem dla PO mogą być także wcześniejsze wybory, na których najlepiej by z kolei wyszło PSL, ale to już zupełnie inna historia.

Dr Tomasz M. Korczyński
Nasz Dziennik, 19 lipca 2014

Autor: mj