Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Prezydent lobbuje za wspólną polityką energetyczną

Treść

Z Władysławem Stasiakiem, wiceszefem Kancelarii Prezydenta RP, rozmawia Paweł Tunia

Prezydent Lech Kaczyński został poproszony przez stronę ukraińską o zaangażowanie się w konflikt gazowy. Jak prezydent widzi w tym swoją rolę?
- Prezydent nie angażuje się w konflikt, natomiast stawia bardzo poważnie kilka kwestii. Po pierwsze, mówi o tym, że UE musi wypracować wspólną politykę bezpieczeństwa energetycznego, czyli to, co jest zapisane w dokumentach unijnych, musi się stać rzeczywistością. Jest w nich mowa o solidarności, o wspólnej polityce, podpisana jest karta energetyczna. Prezydent popiera i stymuluje prezydencję czeską, aby priorytety ustalone przez tę prezydencję, a więc bezpieczeństwo energetyczne, były wspólnie przez całą Unię realizowane i zrozumiane. Co to dziś oznacza? Trzeba powiedzieć wprost: Jeśli płacimy za gaz, to oczekujemy realizacji zamówienia. Kraje UE płacą Rosji, więc mają prawo oczekiwać dostaw. I prezydent mówi, że Unia jako całość musi się jasno w tej sprawie wypowiadać. W tej chwili np. Bułgaria, członek UE, jest w bardzo trudnej sytuacji. Kolejna sprawa to solidarność energetyczna, która oznacza, że nie może być mowy o takich pomysłach jak Nordstream, bo to oznacza trwałe zniszczenie wszelkiego myślenia o solidarnej polityce energetycznej i wzięcie w kleszcze gazowe Europy Środkowej.

Czy prezydent Kaczyński w rozmowach z prezydentem Ukrainy, Wiktorem Juszczenką, porusza temat gazociągu Nordstream?
- Nie. Spotkanie Lecha Kaczyńskiego w Wiśle z prezydentem Juszczenką odbyło się z inicjatywy strony ukraińskiej i z udziałem ministra spraw zagranicznych. Głos Ukrainy powinien być słyszany w Europie. To nie jest taka kwestia, że prezydent Kaczyński jest osobą, która powinna i chce mówić o rozliczeniach między Gazpromem a Naftohazem. Natomiast jest wolą i intencją polskiego prezydenta, aby problemy dotyczące sytuacji Ukrainy były w Europie znane i przez nią rozumiane. Stabilna Ukraina jest w interesie całej Europy, destabilizacja tam negatywnie odbije się też na funkcjonowaniu naszego kraju oraz Unii Europejskiej. Dlatego prezydent zwraca Unii uwagę na ten kraj.

Prezydent chce w jakiś szczególny sposób reprezentować interesy Ukrainy w UE?
- Ukraina ma swoich reprezentantów. Natomiast prezydent będzie przedstawiał na forum UE argumenty, które usłyszał od prezydenta Juszczenki, ale będzie też przedstawiał swój pogląd dotyczący wagi stabilizacji u naszego wschodniego sąsiada dla całej Europy.

W konflikcie gazowym Ukraina - Rosja prezydent Kaczyński nie stanie po żadnej ze stron?
- Jeśli mówimy o problemie dostaw gazu do Europy, to musimy przyznać, że metoda stosowania polityki energetycznej do ekspansji jest niestety zapisana w strategii bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej. To jest poza wszelkim sporem. Podobnie poza sporem jest to, że UE i nasz kraj mają prawo spodziewać się dostaw gazu od Rosji. Mamy prawo oczekiwać tego, do czego Rosja się zobowiązała. Stawianie sprawy w taki sposób, że Polska ma stanąć po którejś ze stron, jest niewłaściwą perspektywą. Nie polega to na tym, że trwa jakaś zabawa ukraińsko-rosyjska, a my się do tego mieszamy. Zapłaciliśmy za gaz i oczekujemy jego dostaw, w żadne spory się nie mieszamy. Od Rosji kupujemy gaz i od Rosji oczekujemy gazu. Nie dajmy się manipulować.

Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2009-01-17

Autor: wa