Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Prawdziwa demokracja

Treść

PRZEMYŚL I DZIAŁAJ
Gilbert Keith Chesterton

Jest o wiele bardziej prawdopodobne, że pierwotne społeczeństwo było bliskie czystej demokracji. Do dziś dnia stosunkowo proste społeczności wiejskie to ostoje demokracji w zdecydowanie najczystszej formie. Demokracja załamuje się zawsze w cywilizacjach skomplikowanych; jeśli się komuś podoba, może nawet ukuć stwierdzenie, że demokracja jest wrogiem cywilizacji. Musi jednak pamiętać, że niektórzy z nas naprawdę wolą demokrację od cywilizacji w tym sensie, że wolą demokrację od skomplikowania. W każdym razie rolnicy orzący swoje własne poletka mniej więcej w równości i zbierający się na bezpośrednie głosowanie pod drzewem na środku wsi są najbardziej samorządnymi z ludzi. Wcale niewykluczone, że ten prosty ideał istniał w pierwotnej formie u jeszcze prymitywniejszych plemion. Wizja despotyzmu wydaje się doprawdy przesadzona nawet wówczas, gdy człowiekowi odmawia się człowieczeństwa. Nawet jeśli przyjąć założenia najbardziej materialistycznej ewolucji, nie ma powodu twierdzić, że człowiek nie cieszył się przynajmniej takim poczuciem koleżeństwa jak wrony albo szczury.

Fragment pochodzi z: „Wiekuisty człowiek”


 Postęp jest naczelnym hasłem, jakie patronuje rządcom tego świata. Obejmuje on różne dziedziny życia, nie tylko technikę, ale i politykę. W ramach polityki za najwyższy ustrój uznaje się demokrację, w związku z tym przeszłość musi jawić się pod postacią różnych form zniewolenia, despotyzmu lub tyranii, niezależnie od tego, czy jest to zgodne z prawdą historyczną. Zazwyczaj nie jest, a dzisiejsza demokracja staje się coraz bardziej wyrafinowaną formą totalitaryzmu. A przecież również w historii obejmującej nasze pradzieje polskie, jak przypomina Feliks Koneczny („Dzieje administracji w Polsce”), spotykamy bardzo udane formy życia politycznego opartego właśnie na samorządzie, w które państwo nie ingerowało. To była polska droga do demokracji, prawdziwej, nieudawanej.
Prof. dr hab. Piotr Jaroszyński
Nasz Dziennik, 3 lipca 2014

Autor: mj