Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Polski kryzys patriotyzmu

Treść

Lech Kaczyński powiedział w wywiadzie dla Programu 1 publicznej telewizji, w przeddzień Święta Niepodległości, że mamy w Polsce do czynienia z kryzysem patriotyzmu. Trudno byłoby się z prezydentem nie zgodzić, bo mamy aż nadto przykładów na poparcie tej tezy. I trzeba też sobie jasno powiedzieć, że za ten stan odpowiadają, choć w różnym stopniu, wszystkie rządy i nasze elity po 1989 roku.

Zawodzi szkoła, bo w programach nauczania, podręcznikach większą wagę przywiązuje się do edukacji europejskiej i regionalnej niż do kształtowania postaw patriotycznych. I ten błąd jest stale powielany. Naszą szkołę ciągle reformujemy. Szkoda, że nie zreformowaliśmy uczenia o naszej historii i kulturze.
Dla mediów już dawno temat patriotyzmu, umiłowania Ojczyzny przestał być nośny, bo jest za mało "sensacyjny", nie da się go sprzedać w najlepszym czasie antenowym, aby zarobić na reklamach. W gazetach czy telewizji szybciej przebije się materiał pokazujący "ciemne strony" naszej historii niż jej chwalebne rozdziały, choć powstające np. ostatnio filmy historyczne dają jakąś nadzieję na przyszłość.
O rozbudzenie patriotyzmu nie dbają też władze, bardziej zajęte walką z opozycją, obsadzaniem stanowisk publicznych przez swoich ludzi, budowaniem własnej pozycji w "strukturach europejskich". W dodatku uczą nas, że trzeba schować wtedy swoją dumę narodową do kieszeni, że trzeba być uległym wobec dyktatu europejskich i światowych potęg i realizować tak naprawdę ich politykę. Pielęgnowanie patriotyzmu jest obce naszemu rządowi. Dowodem na to może być i wczorajsze święto. Wielce wymowny jest fakt, że przez 20 lat wolnej Polski tylko raz odbyła się duża defilada wojskowa w Warszawie, a powinna być ona stałym elementem Święta Niepodległości. Podziwiamy choćby coroczną defiladę we Francji (14 lipca), a czy nie możemy brać z niej przykładu? Na tamtej warszawskiej defiladzie było obecnych 100 tys. widzów, z roku na rok mogłoby być ich coraz więcej. Gdyby była ona stałym elementem obchodów, tysiące Polaków przyjeżdżałoby tylko na nią z wielu regionów Polski. Żadna musztra paradna kompanii reprezentacyjnej tego nie zastąpi. Czyżby nasze wojsko było już tak biedne, że nie może raz do roku pokazać się społeczeństwu? Czyżby wszystkie czołgi, transportery, samoloty znalazły się w Afganistanie?
Polacy kochają swoją historię, choć szkoda, że ich wiedza, także o 11 listopada 1918 roku, jest często niewystarczająca. Może byłoby inaczej, gdyby nie wmawiano im przez lata, że patriotyzm to narodowy szowinizm, coś, co przeszkadza człowiekowi być otwartym, tolerancyjnym Europejczykiem. I manifestowanie patriotyzmu stało się przez to czymś wstydliwym. To także dlatego na wielu domach nie było wczoraj wywieszonych biało-czerwonych flag.
Krzysztof Losz
"Nasz Dziennik" 2009-11-12

Autor: wa