Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Polska katolicka ma misję w świecie

Treść

Zdjęcie: M.Marek/ Nasz Dziennik

Z ks. prof. Tadeuszem Guzem kierownikiem Katedry Filozofii Prawa Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II, rozmawia Piotr Czartoryski-Sziler

Jakie przesłanie pozostawia nam dzisiaj Matka Boża z Lourdes w kontekście ideologii gender, która coraz bardziej dotyka rodziny w całej Europie?

– Z faktu, że Maryja jest Niepokalaną Matką wcielonego w ludzką naturę Syna Bożego Jezusa Chrystusa, wypływa cały szereg prawd, które są centralnie ważne także dla współczesnej ludzkości. Dla rozumienia przez ludzkość Boga, Kościoła, człowieka i podstawowych wspólnot ludzkich, jak małżeństwo, rodzina, naród, społeczeństwo czy wspólnota narodów w sensie globalnym. Niepokalane Poczęcie Najświętszej Maryi Dziewicy dotyczy ponadto wszystkich wymiarów bytowania człowieka, czyli zarówno bycia mężczyzną i kobietą, jak i relacji człowieka jako osoby w sensie jednostki do Boskiego Stwórcy i zarazem Zbawcy, a także relacji każdej wspólnoty osobowej do Osobowego Boga w Trójcy Świętej Jedynego. To wszystko w Osobie i dziele Maryi urzeczywistnione zostało w najdoskonalszy sposób. W tym sensie, że w najdoskonalszy sposób jest w Matce Najświętszej przemyślane, w Jej wolnej woli umiłowane, a także i w czynach Matki Najświętszej, wspartych naturalnie przenajświętszą łaską Pana i Boga, przeżyte, doświadczone i zrealizowane. W postawie Niepokalanej, w Jej Osobie jako kobiety, Matki, także małżonki świętego Józefa mamy najwspanialsze, najświętsze wzory dla wszystkich wymiarów bytowania człowieka w ogóle, tzn. w sensie jednostkowym i wspólnotowym, w sensie kształcenia rozumu i wychowania człowieka do tego, żeby był człowiekiem miłości Boga i człowieka, człowiekiem mądrości i posłuszeństwa Bogu, czyli pełnienia woli Boga, ponieważ w woli Boga jest zawarty najdoskonalszy plan dla każdego człowieka.

Tę prawdę neguje ideologia gender.

– W sprzeczności z katolicką nauką o człowieku, czyli o jego Boskim pochodzeniu, osobowej istocie duchowo-cielesnej i celach jego człowieczeństwa oraz jego relacjach do Boga i innych osób: anielskich i ludzkich, stoi ideologia gender, która całkowicie neguje prawdę o wiecznym istnieniu Boga Objawienia chrześcijańskiego, o świętych na czele z Maryją jako Królową Nieba i Ziemi, o Kościele Chrystusowym czy religii. Ideologia gender neguje systematycznie prawdę o człowieku jako istocie duchowej, osobowej, o nietykalnej godności człowieka jako kobiety i jako mężczyzny, redukując ich życie do „zlepka popędów” przeznaczonych do użycia i ostatecznie do totalnego zużycia w ich swawolnym wyżyciu poprzez „seksualizację wszystkich sfer ludzkiej egzystencji” (H. Marcuse). Wcale nie ukrywa się m.in. za S. Freudem i Th. Wiesengrund-Adornem, iż drugą stroną samorealizacji seksualnej jest „popęd śmierci”, czyli całkowite unicestwienie każdego jako kobiety i mężczyzny.

Vittorio Messori w swojej ostatniej książce o św. Bernadetcie stwierdził, że Lourdes to „uchwyt wiary” dla chrześcijan.

– Tak, oczywiście. Matka Najświętsza jest rzeczywiście tą kotwicą wiary, nadziei i miłości człowieka współczesnego w tym sensie, że rzeczywiście Ona poprzez Jej niezwykłą świętość i niepowtarzalną przyjaźń z Bogiem w Trójcy Świętej Jedynym stała się dla nas fundamentem i niedoścignionym wzorem życia według cnót Boskich: wiary, nadziei i miłości. Ta postawa Niepokalanej wprost porwała – duchem i sercem – św. Bernadettę, ale także naszego św. Maksymiliana Marię Kolbego, który tutaj, w Lourdes, też przebywał przed swoją wyprawą ewangelizacyjną do Japonii i czerpał obficie inspiracje dla fascynującej dzisiaj świat misji pod sztandarem Niepokalanej, zakończonej tryumfem nad ideologią bezbożności i nienawiści niemieckiego nazizmu oraz zdobyciem na wieki „dwóch koron”, które w tutejszym muzeum ku jego czci są ukazane wraz ze wzmianką o wielokrotnych próbach rozbiorów katolickiej Polski i o ponownych zwycięstwach katolickiego Narodu Polaków – Boską mocą wiary św. Matka Boża pokazuje nam, że każdy problem, który napotkamy na drodze naszego życia, naszego powołania czy działania – w domu rodzinnym, szkole, zakładzie pracy, polityce, w koegzystencji wspólnoty narodów, np. w Unii Europejskiej – mamy za przykładem Niepokalanej rozwiązywać w przyjaźni z Panem Bogiem. Co ciekawe, objawienia Matki Bożej w Lourdes dokonały się w przeddzień ogłoszenia przez Karola Darwina jego głównego dzieła „O pochodzeniu gatunków”. Zarówno Darwin, jak i przed nim Ernst Haeckel chcieli dokonać zamachu na dzieło stworzenia Boga, czyli na cały kosmos jako dzieło Boga Stwórcy. Dziś w kontekście szalejącej ideologii gender trzeba zapytać, czy rzeczywiście będziemy utrzymywać, tak jak uczy Kościół rzymskokatolicki, że Bóg jest Stwórcą człowieka, małżeństwa, rodziny, narodu i całego kosmosu oraz wszystkich aniołów i duchów niebiańskich, czy też pozwolimy, jako katolicy, zanegować tę fundamentalną prawdę o Boskim pochodzeniu wszechświata. Ufam – także i na tym etapie dziejów Kościoła Chrystusowego w Polsce, iż zwyciężymy przez Maryję, Matkę Stworzyciela i zarazem Królową Polski, bowiem, jak pisze św. Maksymilian, „jeżeli prawdą jest, że Niepokalana rzeczywiście objawiła się Bernadetcie w Lourdes, to pewną jest rzeczą, że Ona żyje i kocha ludzi jak prawdziwa Matka” (8 grudnia 1940 r.).

Jakie byłyby konsekwencje negacji tej prawdy?

– Gdyby powiodło się Darwinowi, Haecklowi i wszystkim ewolucjonistom naszych czasów oderwać ludzką myśl od prawdy o tym, że Bóg Objawiony w Trójcy Świętej Jedyny jest Stwórcą świata, czyli całego kosmosu i człowieka, to wtedy faktycznie załamują się wszystkie relacje, o których nadmieniliśmy. Załamuje się więc relacja człowieka względem Boga, względem drugiego człowieka, kobiety względem mężczyzny i odwrotnie, także małżonków względem dzieci. Zerwaniu uległyby również wszystkie więzy rodzinne, narodowe, społeczne, zawodowe, polityczne, także i wszystkie wymiary kultury, jak nauka, sztuka, moralność i religia. Bo zatrata Boga oznacza de facto nie tylko utratę sensu bytu ludzkiego i sensu każdego stworzenia, które istnieje w kosmosie, lecz po prostu utratę całej egzystencji ludzkiej.

Czy to nie zastanawiające, że w czasie II wojny światowej Prymas Polski ks. kard. August Hlond znalazł schronienie właśnie w Lourdes?

– Sługa Boży ksiądz Prymas Hlond jest jednym z największych Prymasów w dziejach Kościoła w Polsce i należy do wielkich mężów Bożych w dziejach Kościoła powszechnego, którzy zaznaczyli swoją twórczą obecność bardzo wielkimi dziełami chrześcijańskimi na opoce Dobrej Nowiny Jezusa Chrystusa. A mianowicie ksiądz Prymas Hlond był w tej korzystnej sytuacji, że miał już do dyspozycji objawienia Matki Najświętszej w Lourdes z 1858 roku, które zostały przez Kościół święty zatwierdzone, co więcej, wcześniej został również ogłoszony przez Ojca Świętego Piusa IX dogmat o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny w 1854 roku. Miały już także miejsce objawienia Matki Bożej w Fatimie w 1917 roku, w przededniu rewolucji bolszewickiej. I dlatego przypuszczam, że zrządzeniem Opatrzności Bożej było, że ksiądz Prymas Hlond znalazł się w tym świętym miejscu. Jego pozycja była bardzo trudna, w pierwszych dniach kampanii wrześniowej osobiście poinformował Papieża Piusa XII o sytuacji okupowanej Polski przez hitlerowskie Niemcy i komunistyczny Związek Sowiecki, informował także Stolicę Apostolską o prześladowaniu Żydów. Stolica Piotrowa miała więc natychmiast, z pierwszej ręki, informacje o tragedii katolickiego Narodu Polskiego we wrześniu 1939 roku. III Rzesza Niemiecka wydała zakaz powrotu Prymasa Hlonda do Polski. Pomimo wysiłków dyplomacji Watykanu w kwestii powrotu ks. kard. Augusta Hlonda do Polski zakończyły się one fiaskiem. Wszechmocny Bóg jednak potrafi wszystko „przemienić ku dobru” (św. Augustyn) i to zapewne On sam przysłał do Lourdes – jednego z najważniejszych miejsc na ziemi – naszego Prymasa Polski, by wymodlił nam nadprzyrodzoną pomoc i ratunek u Maryi jako „Czcigodnej Matki, jaśniejącej ustawicznie blaskiem najdoskonalszej świętości i niedotkniętej nawet pierworodną zmazą grzechową”, aby „odniosła największy tryumf nad starodawnym wężem” (Pius IX, „Ineffabilis Deus”, 1854), napadającym wówczas od Zachodu i Wschodu na nasz Naród i Ojczyznę.

Niemcy nie chcieli, by ksiądz Prymas podnosił w tych trudnych chwilach ducha Narodu Polskiego?

– Tak. Generalna zasada działania hitlerowców i komunistów sowieckich była taka, żeby wyniszczyć nam całkowicie inteligencję kościelną i elitę naukową, duchowych i politycznych przywódców Narodu i państwa Rzeczypospolitej Polskiej. Prymas Hlond, wiedząc o objawieniach w Lourdes, udał się tutaj, by szukać ratunku. Był bowiem przekonany, że „zwycięstwo, gdy przyjdzie, będzie to zwycięstwo Maryi” – jak powiedział w godzinie swojej śmierci 22 października 1948 roku. Jego następca, Prymas Tysiąclecia ks. kard. Stefan Wyszyński kontynuował ten rys maryjny i mariologiczny w polskiej duchowości, pobożności, w polskiej teologii i katolicyzmie. I postanowił sobie, że w godzinie śmierci ks. Prymasa Hlonda – umierał między godziną 10.00 a 10.30 – zawsze będzie celebrował Mszę Świętą za swojego śp. poprzednika na stolicy prymasowskiej. Z jednym wyjątkiem, a mianowicie 22 października 1978 roku odprawił tę Mszę Świętą poprzedniego dnia, czyli 21 października, z wiadomych racji. O tej godzinie bowiem – i to też jest zrządzenie Bożej Opatrzności – ks. kard. Karol Wojtyła, jako wybrany Jan Paweł II, w sposób uroczysty inaugurował swój wielki i trzeci pod względem długości pontyfikat w dotychczasowej historii Kościoła o olbrzymich treściach i wielkich zwrotach nie tylko w politycznych dziejach Europy i świata.

Gdy Ojciec Święty Jan Paweł II przybył po raz pierwszy do Polski, powtórzył słowa Prymasa Hlonda.

– To prawda. W kaplicy jasnogórskiej w Częstochowie, w tej duchowej stolicy polskiego Narodu, u stóp Matki Bożej Królowej Polski wypowiedział te znamienne słowa. I rzeczywiście, Niepokalana, zapowiedziana już w Protoewangelii, czyli na pierwszych stronach Księgi Rodzaju, jest Tą, Która ściera głowę węża. Przez Nią świat odzyskuje utracony Raj i przyjaźń z Panem Bogiem. To przez Maryję przyszło zbawienie świata, czyli Chrystus Pan, odwieczny Syn Boga Ojca i cudowny Syn Niepokalanej Maryi Dziewicy, z Niej narodził się Mesjasz, nasz Zbawiciel. Zauważamy tutaj, że w dziejach zbawienia właśnie Maryja jako Niepokalana Dziewica i Matka spełnia obok Jezusa rolę centralną.

Nadzieję budzi fakt, że wciąż tłumy wiernych pielgrzymują do Jej sanktuariów na całym świecie, w tym szczególnie właśnie tu, do Lourdes.

– Dowiedziałem się, że rocznie przybywa do Lourdes około 5 milionów pielgrzymów, zaś w roku 2008, który był rokiem jubileuszowym tych wspaniałych objawień Niepokalanej, przybyło ich tutaj około 10 milionów. To świadczy o tym, że rzeczywiście w narodach świata istnieje bardzo zdrowy nurt wiary, który bardzo precyzyjnie odczytuje źródło naszego zbawienia. Przyjście Jezusa i później dzieje Kościoła, które Chrystus Pan jako jego Założyciel zainaugurował, są nierozerwalnie związane z misją i służbą Matki Najświętszej, z Jej tym jakże niezwykłym „fiat”. Maryja za sprawą łaski Boga została ocalona z potopu grzechu pierworodnego, z tego całego zła w dziejach świata, które uprzyczynowili upadli aniołowie i nasi prarodzice. Pan Bóg, przenikając wszystkie stworzenia w ich jestestwie, wiedział doskonale – ponieważ jest Prawdą Absolutną – że Matka Najświętsza jako Osoba ludzka jest najdoskonalszym człowiekiem wszechczasów. I dlatego właśnie Jej Bóg Ojciec zawierza własnego, odwiecznego Syna i rozpoczyna się wielka historia zbawienia. Nieprzypadkowo Pius IX, ogłaszając dogmat o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny, napisał: „Zaiste jest to czcigodna Matka, skoro Bóg Ojciec postanowił Jej oddać za Syna swego Syna jedynego, którego urodziwszy, umiłował z serca swego jako równego sobie. A uczynił to Bóg Ojciec w ten sposób, by jeden i ten sam był naturalnym Synem wespół dla Boga Ojca, jak i dla Dziewicy, sam zaś Syn wybrał Ją sobie za Matkę rzeczywistą, a Duch Święty chciał i sprawił to, że z Dziewicy począł się i narodził ten, od którego On sam pochodzi”. Stąd też, jeżeli pragniemy zrozumieć apostolskość Kościoła Chrystusowego, to jest ona nierozerwalnie związana z maryjnością Kościoła zbudowanego przez Chrystusa na św. Apostole Piotrze.

Kapłanem, który zawierzył życie Maryi, był również bł. ks. Jerzy Popiełuszko. Cud, który wydarzył się w 2012 roku we Francji za jego wstawiennictwem, może przyspieszyć kanonizację kapelana „Solidarności”?

– Na drodze zwyczajnego wyniesienia kogoś na ołtarze jako świętego muszą być spełnione dwa fundamentalne warunki. Po pierwsze, musi być dokonany cud za wstawiennictwem błogosławionego jako kandydata na świętego, i po drugie, musi rozszerzać się kult, cześć ofiarowana temu człowiekowi. Na te dwa kryteria Stolica Apostolska zwraca szczególną uwagę. Oczywiście mamy teraz niecodzienne przypadki kanonizacji osób, m.in. błogosławionego Papieża Jana XXIII, kiedy Ojciec Święty Franciszek odstąpił od tego kryterium, które nazywamy cudem za wstawiennictwem błogosławionego. Pozostaje jednak w mocy świętej nauki Kościoła Jezusa z Nazaretu, iż najpewniejszym dowodem na niebiańską bliskość błogosławionego do Tronu Łaski Najwyższego Boga jest rzeczywiście cud, bowiem tylko taki czyn ewidentnie przekracza prawa kosmosu i dokonywany jest bez wątpienia wyłącznie przez samego Boga Stwórcę.

Cud uzdrowienia mężczyzny z nieuleczalnego raka jest bardzo spektakularny.

– Tak, to była nieuleczalna choroba. Stan tego mężczyzny w wieku około 50 lat był agonalny. Francuski kapłan wezwany do niego w dniu urodzin bł. ks. Jerzego Popiełuszki do szpitala z sakramentem namaszczenia chorych był krótko po powrocie z pielgrzymki do Polski i między innymi do grobu księdza Jerzego. Był wypełniony osobą ks. Jerzego Popiełuszki i jego bohaterskim, męczeńskim dziełem zarówno dla dziejów Polski, jak i Europy. Bo wydaje mi się, że wprawdzie „Solidarność” odegrała bardzo ważną rolę, ale bez krwi tego sprawiedliwego i krwi innych męczenników polskich – których imion, a nawet grobów czasami nie znamy, bo ślady po nich zostały zatarte przez komunistów PRL-owskich – nie byłoby możliwe pokonanie komunizmu sowieckiego, jak również komunizmu zachodniego w Polsce i Europie. Stąd rola księdza Jerzego jest centralna w procesie dekomunizacji Polski. Sądzę, że po tym cudzie we Francji dojdzie wkrótce do jego kanonizacji. Ciekawe jest to, że tak jak ksiądz Prymas August Hlond znalazł w czasie zawieruchy wojennej schronienie we Francji, tak teraz cud za przyczyną bł. ks. Jerzego wydarza się właśnie tutaj.

Dlaczego Francja odgrywa tu ważną rolę?

– Bo to jest wciąż pierwsza córa Kościoła, pomimo panującego tu obecnie wielkiego kryzysu, potężnej laicyzacji i olbrzymich procesów sekularyzacyjnych. To nie tylko sama rewolucja francuska wyrządziła olbrzymie zniszczenie w duszach ludzkich, także protestantyzm francuski, hugenoci, ateiści, materialiści czy komuniści francuscy. To w Paryżu, przed objawieniami Matki Bożej w Lourdes, szalały rewolucje socjalistyczne. Tutaj narodziła się także ideologia pozytywizmu, która dążyła do wyrugowania wszelkiej nadprzyrodzoności. Wielu wielkich Polaków zinterpretowało pozytywizm najpierw bardzo pochlebnie, twierdząc, że można go zaakceptować. Takim przykładem jest chociażby Bolesław Prus, który później zorientował się, że bez Boga, człowieka i ziemi nie można w ogóle zbudować kultury, ponieważ bez Stwórczego Ducha Boga niemożliwe byłoby zaistnienie Polski i świata. I dlatego on, tak jak wielu innych polskich pozytywistów, powrócił w końcu z tej pułapki ideologicznej na drogi bardzo konstruktywne, tzn. na drogi afirmacji Polski i całego kosmosu jako dzieł stwórczych Boga, czego najdoskonalej można dokonać na drodze wiary katolickiej i apostolskiej myśli kościelnej.

Jakie owoce duchowe może przynieść Europie kanonizacja bł. ks. Jerzego Popiełuszki?

– Bardzo wiele obiecuję sobie po akcie kanonizacji księdza Jerzego, bo on jeszcze bardziej uzmysłowi nam, jakim zagrożeniem jest ideologia marksistowsko-leninowska oraz jej jeszcze radykalniejsza forma w postaci genderyzmu, który jest odmianą neomarksizmu, pewną radykalizacją neomarksistowskiej szkoły frankfurckiej. Teraz Stolica Apostolska poddaje ten cud egzaminowi, co jest normalną procedurą w tego typu procesach kanonizacyjnych. Musimy jeszcze trochę uzbroić się w cierpliwość, Stolica Apostolska w odpowiednim czasie zakomunikuje nam wyniki swoich badań w tej materii. Myślę i tego najbardziej oczekuję, żeby Naród Polski uświadomił sobie, że nie może ulegać żadnej ideologii, bo czy to jest ideologia komunizmu, neomarksizmu zachodniego, genderyzmu, liberalizmu, libertynizmu, kapitalizmu czy socjalizmu – one wszystkie chcą sprowadzić Polskę i Polaków oraz Europę i całą rodzinę ludzką na manowce fałszu, kłamstwa, nienawiści, zdrady Boga, człowieka i całego wszechświata, za który przecież człowiek przejął odpowiedzialność w Raju. Ksiądz Jerzy uczył nas, że osiągnięcie ziemskiego i wiecznego szczęścia dla Polski możliwe jest tylko na drodze wierności Bogu, Ewangelii, Krzyżowi Pańskiemu, Matce Najświętszej i Kościołowi św. oraz na drodze szacunku i ochrony każdego życia ludzkiego jako kobiety i mężczyzny, matki i ojca, rodziców i dzieci, ponieważ tylko miłość życia Bożego i ludzkiego prowadzi do pełni istnienia w wiecznym Królestwie Niebieskim jako wspólnocie świętych z wiecznie świętym Panem Bogiem.

Te wspomniane manowce ideologiczne prowadzą człowieka w konsekwencji do śmierci duchowej.

– Oczywiście. To jest prawdziwe i najgłębsze ostrze każdej ideologii, łącznie z genderyzmem i neomarksizmem, że w różnorakim stopniu dążą do osłabienia naszych zdolności istnienia, czyli naszej racjonalności, naszych dróg miłości Boga i człowieka czy dróg tworzenia i konstruktywnego kształtowania tej ziemi, która została przez Boga Stwórcę człowiekowi zawierzona, by czynił ją sobie poddaną. Człowiek może to uczynić poprzez tworzenie nauki, sztuki, moralności, religii, czyli przez kulturę. I dlatego dąży się dzisiaj do totalnej ideologizacji kultury w tzw. rewolucji kulturowej neomarksistów, o których dzisiaj mówi się jako o genderystach. Dlatego trzeba nam, katolikom, trwać w dalszym ciągu w wielkiej nauce Jezusa z Nazaretu, nauce Pisma Świętego Starego i Nowego Testamentu oraz nauce Kościoła rzymskokatolickiego, nabudowanego na Piotrze, bo wtedy mamy tego gwaranta i widzialnego zastępcę Chrystusa na ziemi, który w mocy Ducha Świętego prowadzi Kościół przez epoki, pokolenia ku pełni, ku oglądowi Boga twarzą w twarz. I taką drogę i perspektywę, patrząc od strony stworzonych przez Boga w Trójcy Świętej Jedynego ludzi, najbardziej zapewnia Niepokalana Matka Najświętsza jako jedyne stworzenie Boże, które nie uległo jakiejkolwiek deformacji przez zło ideologiczne upadłych aniołów i ludzi.

Polska musi być Jej jednak wierna.

– Tak. Jeżeli Polska będzie wierna Matce Najświętszej, jako Niepokalanej Matce i Królowej Nieba i Ziemi, to dzieje Polaków będą wielkie, bardzo twórcze, mądre, będą dziejami miłości Boga i człowieka, dziejami spełnionymi. Wtedy Polska spełni swoją misję. I tutaj wydaje mi się, że z jednej strony możemy to boleśnie przeżywać, że nasz Naród Polski jest z różnych racji zewnętrznych rozpraszany po świecie, ale z drugiej strony właśnie w Lourdes uświadomiłem sobie chyba po raz pierwszy tak głęboko, że Polska katolicka ma misję w świecie i tę misję w daleki sposób określiła właśnie Matka Najświętsza. Jestem przekonany, że istnieje jakieś przedziwne przymierze pomiędzy Matką Najświętszą a Polską katolicką. Stąd też dopatruję się w tym procesie rozpraszania Polaków po świecie procesu wzmacniania i niekiedy wprowadzania katolicyzmu we wszystkie narody i kontynenty świata. Temu wyzwaniu Polacy na emigracji, pomimo wielu osobistych i rodzinnych trudów, mogą sprostać tylko i wyłącznie pod warunkiem, że będą tak jak ci pielgrzymi 139. Europejskiej Pielgrzymki Polaków do Lourdes wierni, zaprzyjaźnieni i rozmiłowani w Niepokalanej Matce i Królowej Nieba i Ziemi, Królowej Polski; rozmodleni i mądrzy w Duchu Świętym, żyjący i działający w miejscach ich ziemskich misji wszechmogącym dynamizmem Trójcy Przenajświętszej we współstwarzaniu i współzbawianiu wszystkich narodów i widzialnego wszechświata. Trzeba nam, Polakom i zarazem katolikom, żyć naszym tytułem: Polonia semper fidelis.

Dziękuję za rozmowę.

Piotr Czartoryski-Sziler

Nasz Dziennik, 20 czerwca 2014

Autor: mj