Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Pitera tropi tylko dorsze

Treść

Minister Julia Pitera stwierdziła przed hazardową komisją śledczą, że nie miała żadnych powodów, aby zainteresować się pracami rządu Donalda Tuska nad ustawą hazardową. Mimo że już blisko półtora roku temu otrzymała informację o nieprawidłowościach przy pracach nad tą ustawą. Minister zapowiedziała, że za dwa tygodnie gotowy będzie raport z kontroli przeprowadzonej w ministerstwach, które pracowały na projektem zmian w ustawie hazardowej.
Hazardowa komisja śledcza przesłucha dzisiaj Jana Koska, biznesmena i lobbystę branży hazardowej, wiceprezesa Związku Pracodawców Prowadzących Gry Losowe i Zakłady Wzajemne. Kosek do spółki z Ryszardem Sobiesiakiem lobbował u polityków Platformy Obywatelskiej o wykreślenie z rządowego projektu ustawy hazardowej zapisu poszerzającego obowiązywanie dopłat od gier. Tym razem, ze względu na ciężki stan zdrowia świadka, śledczy pojadą do przesłuchiwanego do Krakowa. Na prośbę świadka, jego przesłuchanie, choć jawne, nie będzie rejestrowane ani transmitowane przez media. Wczoraj śledczy na tajnym posiedzeniu przesłuchali szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego Pawła Wojtunika, a na jawnym minister Julię Piterę.
Z czteroipółgodzinnego przesłuchania szefa CBA śledczy byli zadowoleni. Zbigniew Wassermann (PiS) oceniał, że to, czego komisja dowiedziała się od Wojtunika, pozwala odpowiedzieć na wiele pytań. Bartosz Arłukowicz (Lewica) zaznaczył, że Wojtunik przekazał "dużo wiedzy", a spotkanie było wartościowe. O ile tajne przesłuchanie Wojtunika przyniosło w opinii śledczych korzyści, o tyle już o przesłuchaniu Julii Pitery tego powiedzieć nie można. Co najwyżej pozwoliło jeszcze bardziej zwiększyć wątpliwości, co takiego minister Pitera robi w rządzie.
Już w październiku 2008 roku, znana z tropienia nepotyzmu u polityków koalicyjnego PSL i nieprawidłowości w wydatkach z służbowych kart kredytowych ministrów poprzedniego rządu, minister Julia Pitera otrzymała informację o nieprawidłowościach w pracach nad ustawą hazardową w Ministerstwie Finansów. Pismo w tej sprawie do Pitery skierował Eugeniusz Wiecha, przewodniczący Rady Programowo- Konsultacyjnej i współzałożyciel magazynu branży hazardowej "Interplay". Przekazywał w nim m.in. informacje o nadużyciach ze strony urzędników Ministerstwa Finansów i faworyzowaniu na rynku hazardowym niektórych firm.
Pitera zwróciła się o wyjaśnienia w tej sprawie do wiceministra finansów Jacka Kapicy, który kierował pracami nad projektem ustawy. Po otrzymaniu z resortu finansów obszernej odpowiedzi przesłała ją do Wiechy. Nie doczekała się jakiegokolwiek zakwestionowania wyjaśnień Ministerstwa Finansów i sprawa została odłożona na półkę. - Pan przewodniczący nie zgłosił do mnie więcej żadnej informacji, że podważa, kwestionuje, doprecyzowuje, prosi o dalsze działania. W związku z tym uznałam, że sprawa została wyjaśniona, bo nie było podstaw, żeby kwestionować słuszność stanowiska Ministerstwa Finansów - zeznała minister Pitera. Bartosz Arłukowicz (Lewica) dopytywał: - Ale pani jest ministrem do zapobiegania korupcji. Czy pani swoją funkcję postrzega jako biuro podawczo-odbiorcze, że ktoś do pani pisze, a pani przekazuje dalej? Czy jest pani zobowiązana do sprawdzenia, czy dzieje się coś złego z tym procesem?
Pitera tłumaczyła, że "nie jest cudotwórcą i nie jest w stanie udokumentować rzeczy, o których nie ma wiedzy", a pismo w sprawie zastrzeżeń dotyczących prac nad ustawą hazardową było, w jej ocenie, zbyt ogólne, by na jego podstawie złożyć zawiadomienie do prokuratury. Samo pismo można było też traktować jako element lobbingu ze strony magazynu branży hazardowej przez rzucenie cienia na Ministerstwo Finansów.
Do minister Julii Pitery pytań prawie nie mieli śledczy z koalicji rządzącej. Dlatego była przesłuchiwana praktycznie tylko przez śledczych z Prawa i Sprawiedliwości oraz Lewicy. A ich pytania koncentrowały się głównie wokół wątków: co właściwie w sprawie hazardowej zrobiła minister Pitera, która miała tropić korupcję i z nią walczyć, dlaczego nie zrobiła nic i po co w takim razie istnieje jej stanowisko.
Zbigniew Wassermann (PiS) pytał, dlaczego minister Pitera nie podjęła żadnych działań w związku z pracami nad projektem ustawy hazardowej, skoro powód ich podjęcia znalazł Donald Tusk. Premier wezwał bowiem do siebie zarówno wiceministra finansów Jacka Kapicę - by ten złożył wyjaśnienia na temat przebiegu prac nad ustawą hazardową, jak i ministra finansów Jacka Rostowskiego. A w pewnym momencie szef rządu zlecił przygotowanie zupełnie nowej ustawy hazardowej.
Pitera wyjaśniała m.in., że nie było żadnych przesłanek, by stwierdzić, iż wiceminister Kapica niedostatecznie nadzoruje prace nad projektem zmian w ustawie hazardowej. Zaznaczyła jednak, iż gdyby Kapica poinformował ją, że coś niepokojącego dzieje się wokół projektu ustawy hazardowej - w związku z przeciągającymi się pracami nad projektem, to "może części sprawy by nie było". - Z dzisiejszej perspektywy myślę, że byłoby lepiej, gdyby zawiadomił, bo niekoniecznie działając metodami operacyjnymi, można było pewnie stwierdzić i zapobiec pewnym rzeczom - powiedziała.
Minister Pitera zapowiedziała, że za dwa tygodnie gotowe będą przygotowywane przez nią wnioski z kontroli w resortach, w których toczyły się prace nad ustawą hazardową. Wyjaśniała, że zostaną tam zawarte wszystkie szczegóły: "kto i co zgłaszał, co się wydarzyło i ile trwało". Zaznaczyła, że na podstawie wniosków z kontroli sformułowane będą propozycje zmian w ustawie lobbingowej.
Artur Kowalski
Nasz Dziennik 2010-03-12

Autor: jc