Pasja pokonała miliony
Treść
W piłce nożnej pieniądze, nawet największe, sukcesu nie gwarantują. Przekonali się o tym wczoraj milionerzy z Manchesteru City, którzy przegrali w Poznaniu z Lechem 1:3 w meczu czwartej kolejki grupy A Ligi Europejskiej. Mistrzowie Polski nie przelękli się teoretycznie dużo mocniejszego rywala, wyszli na boisko z wiarą i odważnie, z pasją, do samego końca walczyli o swoje. Z powodzeniem!
Dwa tygodnie temu w Manchesterze Anglicy pokonali lechitów 3:1. W tamtym spotkaniu na ławce trenerskiej "Kolejorza" zasiadał jeszcze Jacek Zieliński, który w środę, na kilkadziesiąt godzin przed rewanżem, posadę stracił. Zastąpił go José Maria Bakero i od razu został rzucony na głęboką wodę. Hiszpan nie miał czasu, by cokolwiek zmienić, musiał korzystać z tego, co zostawił mu poprzednik. Okazało się, że sporo dobrego. Początek spotkania należał jednak do przyjezdnych. W pierwszym kwadransie tylko refleks Jasmina Buricia uratował lechitów przed stratą bramki po uderzeniach Jamesa Milnera i Emmanuela Adebayora. Czarnoskóry napastnik, bohater starcia sprzed dwóch tygodni (strzelił dla City wszystkie gole) starał się, jak mógł, uprzykrzać życie poznańskim defensorom, ale ci - pomni doświadczenia - próbowali nie zostawiać mu nawet centymetra swobody. Z biegiem czasu Lech grał coraz odważniej i z większą pewnością siebie. W 30. minucie, po dobrej akcji gospodarzy, piłka, dość przypadkowo, trafiła do stojącego blisko 30 m od bramki City Dimirtije Injaca - Serb po chwili wahania "huknął" fantastycznie i futbolówka tuż przy słupku wpadła do siatki. Kiedy w niedzielę równie wspaniałym uderzeniem wyrównał stan ligowego meczu z Wisłą Kraków, nie brakowało głosów, że podobne gole strzela się raz w życiu. Minęło kilka dni i Injac pokazał, że niekoniecznie. Wynik 1:0 utrzymał się do przerwy - Anglicy przewyższali może poznaniaków umiejętnościami i kulturą gry, ale odwaga i pasja podopiecznych Bakero przeważała szalę. Drugą połowę goście rozpoczęli od mocnego uderzenia. Trener Roberto Mancini wprowadził na boisko Davida Silvę, a Hiszpan od razu zabrał się za konstruowanie akcji. A że jest w tej materii fachowcem wybitnym, błyskawicznie pod bramką Lecha zaczęło się kotłować. Upłynęło zaledwie sześć minut, a na tablicy wyników pojawił się remis. Po rzucie rożnym stoperzy nie upilnowali Adebayora, który "na raty" pokonał Buricia. Do 85. minuty rezultat się nie zmienił, zaczynaliśmy się cieszyć z remisu, gdy po podaniu Sergieja Kriwca Manuel Arboleda szczęśliwie, ale zdobył gola na 2:1. Trybuny eksplodowały radością, Bakero biegał uszczęśliwiony wokół bocznej linii, ale to nie był koniec. W doliczonym czasie gry Mateusz Możdżeń wspaniałym uderzeniem w "okienko" ustalił wynik na 3:1. Lech odniósł wielki sukces, awansował na pierwsze miejsce w tabeli grupy A i przybliżył się do awansu do kolejnej rundy LE.
Piotr Skrobisz
Lech Poznań - Manchester City 3:1 (1:0)
Bramki: Dmitrije Injac (30.), Manuel Arboleda (85. - głową), Mateusz Możdżeń (90.) - Emmanuel Adebayor (51.). Lech: Burić - Kikut, Bosacki, Arboleda, Henriquez - Peszko (73. - Wilk), Injac (57. - Kiełb), Djurdjevic, Stilić (62. - Możdżeń), Kriwiec - Rudnevs.
Nasz Dziennik 2010-11-05
Autor: jc