Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Paczki dla weteranów pojechały na Białoruś

Treść

Akcja Stowarzyszenia Odra-Niemen (SO-N) dotycząca pomocy materialnej na Święta Wielkanocne dla polskich weteranów Armii Krajowej i innych formacji niepodległościowych mieszkających na Białorusi przerosła najśmielsze oczekiwania organizatorów. Skompletowano już 250 paczek. Akcja zostanie przedłużona na kwiecień, by móc przesłać kolejną część darów. O możliwości skorzystania z pomocy pieniężnej przez polskich kombatantów z zagranicy informuje również Urząd do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych.
- Akcja jeszcze się nie zakończyła, chociaż w tej chwili jesteśmy już na finiszu. Obecnie mamy około 250 kg darów i prawie 2 tys. złotych. Natomiast paczki jeszcze przychodzą, przed chwilą odebrałem 5 kolejnych - oznajmia Eugeniusz Gosiewski, wiceprezes zarządu SO-N. Dodaje, że nadeszła również pomoc instytucjonalna: - Między innymi biuro europosła Marka Migalskiego z Katowic bardzo aktywnie się włączyło i po świętach będziemy musieli pojechać po te paczki, bo jest ich dużo. Akcja trwa, formalnie powinna zakończyć się wraz z nadejściem świąt, prawdopodobnie w najbliższą sobotę i niedzielę zawieziemy zebrane dary do Białegostoku, gdzie przekażemy je Weronice Sebastianowicz, prezes Stowarzyszenia Żołnierzy AK na Białorusi.
Sebastianowicz w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" podkreśla, w jak trudnej sytuacji żyją weterani z AK na Białorusi, którzy nie mają żadnych uprawnień kombatanckich w tym kraju. - Otrzymujemy tylko emeryturę w wysokości 120-130 dolarów miesięcznie. Nie posiadamy nigdzie żadnych swoich aptek czy szpitali. Pierwsza grupa inwalidów dostaje bezpłatne leki, ale my takiej możliwości nie mamy, bo nie jesteśmy uznani przez władzę za stowarzyszenie - twierdzi Sebastianowicz.
Pierwotny plan stowarzyszenia opiewał na skompletowanie 80 paczek, bo tylu mniej więcej pozostało przy życiu żołnierzy polskiego podziemia niepodległościowego na Białorusi. Jednak efekt akcji jest o wiele większy, niż zakładano. Gosiewski wyraża wdzięczność czytelnikom "Naszego Dziennika", którzy pospieszyli niezwłocznie z pomocą, nadsyłając dary. - Po pierwsze, paczki będą znacznie bogatsze i większe, niż planowaliśmy. Na pewno będzie ich 80. Zastanawiamy się, czy za miesiąc nie powtórzyć akcji - twierdzi wiceprezes. Wyjaśnia, że teraz zostałoby dostarczonych 80 paczek, a za miesiąc kolejna partia pomocy w tej samej ilości zakupiona za otrzymane pieniądze. - Dlatego że jest tego ogromna ilość. Spodziewam się, iż będzie blisko pół tony - podkreśla Gosiewski. Zauważa, że ludzie przysyłają dokładnie te artykuły, o jakie prosiło stowarzyszenie, a więc: kawę, herbatę, kakao, "nieprawdopodobną ilość słodyczy", szynkę i różnego rodzaju konserwy mięsne. - Sporo owoców w puszkach i bakalii, a przy tym życzenia, trochę książek, środków czystości oraz pojedyncze produkty; makarony, kasze, ryż i cukier - wylicza wiceprezes.
Katarzyna Kwiatkowska z Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych informuje nas, że w dyspozycji Janusza Krupskiego, kierownika urzędu, znajdują się środki budżetu państwa przeznaczone na doraźną pomoc pieniężną dla osób posiadających uprawnienia kombatanckie. Warunkiem jest, według niej, skierowanie do kierownika urzędu zaopiniowanego przez konsula wniosku podpisanego własnoręcznie lub przez osobę uprawnioną. - Zaznaczam, iż urząd prowadzi ścisłą współpracę m.in. z Weroniką Sebastianowicz, prezes Stowarzyszenia Żołnierzy AK na Białorusi, a także z innymi związkami i stowarzyszeniami kombatanckimi - dodaje Kwiatkowska. Zwraca uwagę, że w 2009 r. wydano ogółem 630 decyzji w sprawie przyznania pomocy pieniężnej dla kombatantów niemieszkających w Polsce. - Dla porównania, w 2008 r. liczba decyzji wyniosła 273 - mówi Kwiatkowska.
Jacek Dytkowski
Nasz Dziennik 2010-04-06

Autor: jc