Lewica będzie decydować
Treść
Mimo energicznej akcji propagandowej na rzecz kandydatury Marka Belki  na stanowisko prezesa Narodowego Banku Polskiego, marszałek Sejmu  Bronisław Komorowski nie zdołał dotychczas skłonić do niej innych klubów  poselskich poza własnym. Oznacza to, że zakładany przez marszałka plan  przeprowadzenia głosowania na rozpoczynającym się dzisiaj posiedzeniu  Sejmu ma póki co nikłe szanse realizacji. Wszystko zależy od stanowiska  posłów lewicowych. 
Prezes NBP może być powołany 5 lub 6  lipca, tuż po II turze wyborów prezydenckich - powiedział wczoraj  wicepremier i szef PSL Waldemar Pawlak. Wybór może być, jego zdaniem,  dokonany jeszcze przed zaprzysiężeniem nowego prezydenta. Kandydata  mógłby wskazać formalnie marszałek Komorowski, ale po uzgodnieniu  kandydatury z prezydentem wybranym w powszechnych wyborach. - To w  żadnej mierze nie skomplikuje procedur parlamentarnych, a będzie  jednocześnie zgodne z Konstytucją i jej duchem - przekonywał Pawlak.  Wicepremier powiedział, że od dawna ostrzegał marszałka Komorowskiego,  aby ten nie spieszył się z wystawieniem własnego kandydata na szefa  banku centralnego. - Przekażę marszałkowi moją opinię jeszcze raz w  rozmowie telefonicznej - zapowiedział szef PSL.
Wczoraj marszałek  ponownie usiłował przekonać kluby do wyboru nowego prezesa NBP przed  wyborami i do kandydatury prof. Marka Belki na to stanowisko. W środę  kandydatura Belki ma zostać zaopiniowana przez sejmową Komisję Finansów  Publicznych. Głosowanie izby miałoby się odbyć, według planów  Komorowskiego, w najbliższy piątek.
- Jeżeli kandydat zostanie  poddany pod głosowanie i nie przejdzie w Sejmie, będziemy mieli na  własne życzenie zamieszanie na rynkach - ostrzega prof. Ryszard Bugaj,  były doradca prezydenta Lecha Kaczyńskiego. - Nie ma powodów, by  obsadzać stanowisko prezesa NBP przed wyborami prezydenckimi. Sytuacja  jest stabilna, mandat I zastępcy prezesa NBP jest uregulowany ustawą.  Decyzja marszałka ma zatem charakter czysto polityczny i można ją z  powodzeniem odłożyć - twierdzi Bugaj.
Próbę wykorzystania przez  Komorowskiego okresu "interregnum" do obsadzenia stanowiska prezesa  banku centralnego tuż przed wyborami ostro krytykuje także opozycyjne  PiS, wskazując na związane z tym wątpliwości konstytucyjne (wskazanie  osoby prezesa NBP na sześcioletnią kadencję jest kompetencją prezydenta,  zaś osoba piastująca funkcję głowy państwa przejściowo powinna  podejmować tylko decyzje niecierpiące zwłoki). Przypomnijmy, że z kolei  Waldemar Pawlak w wystąpieniach publicznych krytycznie wypowiadał się  nie tylko o trybie wyboru prezesa NBP, ale głównie o poglądach  ekonomicznych Belki. - Profesor Belka jest wyznawcą doktryny, według  której rynek jest najważniejszy, ale jak coś nie pójdzie - płacą  podatnicy, słowem: zyski są prywatne, a straty powszechne. Nie sposób  tego zaakceptować - uważa Pawlak.
SLD, na którego poparcie marszałek  Komorowski liczył najbardziej, nie mówi otwarcie "nie", ale odwleka  sprawę. - Klub Lewicy będzie debatował nad kandydaturą Belki, ale o tym,  czy go poprze, zdecyduje dopiero po przesłuchaniu kandydata -  zapowiedział Grzegorz Napieralski, szef SLD i kandydat tej partii na  prezydenta, zaznaczając, że do spotkania jego klubu z Belką nie dojdzie w  tym tygodniu.
- Wystawienie przez marszałka kandydatury Belki to  zagrywka po głosy lewicowe na Komorowskiego już w I turze. Oczywiście,  kosztem Napieralskiego, toteż wcale mu się nie dziwię, że zwleka z  decyzją - komentuje dr Zbigniew Kuźmiuk, ekonomista, były europoseł. -  Przeciwnicy z własnego środowiska: Kwaśniewski, Kalisz, Olejniczak  "podpalili mu tabory na tyłach", jak to określił Miller. Kwaśniewski  uzgodnił cały plan z Tuskiem. Niestety, trzeba jasno powiedzieć, że jest  to polityczna gra jedną z najważniejszych instytucji państwa -  podkreśla Kuźmiuk.
- Jeśli Komorowski zdecyduje się mimo wszystko  poddać kandydaturę pod głosowanie, to PiS lub PSL złoży wniosek o  odłożenie głosowania, a SLD go poprze - tak ocenia sytuację główny  ekonomista SKOK Janusz Szewczak. - Wybór prezesa NBP teraz byłby dla  kampanii Napieralskiego bardzo niekorzystny - przyznaje Szewczak. -  Napieralski powinien dla przykładu wyrzucić z klubu kilku oponentów, ale  pewnie tego nie zrobi i może ulec pod naciskiem ludzi Kwaśniewskiego -  uważa Kuźmiuk. Można być jednak pewnym, że to głównie wynik sporu  wewnątrz lewicy przesądzi o tym, czy Marek Belka zasiądzie w fotelu  prezesa NBP.
- Belka był głównym doradcą ekonomicznym prezydenta  Kwaśniewskiego, jest dobrze postrzegany w kręgach międzynarodowych, ale  na jego niekorzyść przemawia duża aktywność biznesowa - przypomina  Ryszard Bugaj. Marek Belka jako osoba zamieszana w prywatyzację PZU  zeznawał przed komisją śledczą. - Profesor Belka jest przedstawicielem  międzynarodowego lobby finansowego, które kieruje się interesami  światowej finansjery, a nie swoich krajów. To, co się wydarzy w sprawie  tej kandydatury, nada kierunek wydarzeniom w Polsce - ocenia Jerzy  Bielewicz, finansista, szef Stowarzyszenia "Przejrzysty Rynek".
Małgorzata  Goss
Nasz                                                                               Dziennik                          2010-06-09
Autor: jc