Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kubica jeśli nie w Renault, to...

Treść

W przyszłym sezonie mistrzostw świata Formuły 1 tylko jeden (!) zespół ścigać się będzie w składzie identycznym jak w roku obecnym. To Red Bull-Renault. W pozostałych teamach doszło do zmian, często sensacyjnych i spektakularnych. Większość ekip z mocarstwowymi aspiracjami ma już zakontraktowanych dwóch kierowców, poza Mercedesem i Renault, którego barwy reprezentować będzie Robert Kubica.

To oczywiście wariant optymistyczny, zakładający, że francuska stajnia nie wycofa się z mistrzostw. Kibice Formuły 1 doskonale wiedzą, że zespół musi wypełnić dziurę budżetową w wysokości około 30 mln euro i ostateczną odpowiedź dotyczącą swojej przyszłości ogłosi dopiero w połowie grudnia. Do tego czasu - przynajmniej oficjalnie - Kubica jest w zawieszeniu. Niby ma podpisaną umowę, ale pewności, że w 2010 r. pojawi się na starcie, nie ma. Przynajmniej w Renault. Co się zatem stanie, jeśli Francuzi uznają, że w dobie kryzysu motoryzacyjnej branży F1 to za duży wydatek? Czy Polak będzie miał jeszcze szanse znaleźć pracodawcę na miarę swoich ambicji i talentu? Dopóki Mercedes nie ogłosi nazwiska partnera Nico Rosberga - tak. Koncern ze Stuttgartu przymierza się co prawda do stworzenia niemieckiego zespołu, ale Kubica ma w wyścigowym świecie ustaloną markę, a poza tym szef Mercedes-Benz Motorsport Norbert Haug go dobrze zna, lubi i bardzo wysoko ceni. Być może więc czeka na rozwój wypadków w Renault.
W pozostałych mocnych zespołach wszystko jest już dopięte na ostatni guzik. Żadnych zmian nie przeprowadził tylko Red Bull-Renault, zadowolony z pracy i postępów Niemca Sebestiana Vettela i Australijczyka Marka Webbera. Poza tym nowości jest mnóstwo, a najbardziej spektakularny transfer przeprowadziło Ferrari, sprowadzając z Renault Hiszpana Fernando Alonso. Dwukrotny mistrz świata w teamie z Maranello zastąpił niesfornego Kimiego Raikkonena, który w 2010 najprawdopodobniej odpocznie od F1. Fin ma swoje oczekiwania sportowe i przede wszystkim finansowe, i niewielu jest w stanie im sprostać. Sam przyznał, że interesuje go tylko jazda dla McLarena, ewentualnie Mercedesa, ale to kierunki już nierealne. McLaren stworzył brytyjską superekipę z dwoma mistrzami świata - Lewisem Hamiltonem i jeżdżącym dotychczas dla Brawn GP Jensonem Buttonem. Na papierze wygląda to ekscytująco, ale czy w rzeczywistości będzie podobnie - trudno powiedzieć. Obaj kierowcy mają swoje ambicje i mocne charaktery, a jeden z nich będzie musiał pogodzić się z rolą zawodnika numer dwa. Brytyjczycy wiedzą z autopsji, że to może rodzić konflikty (przykład relacji Hamiltona z Alonso).
Ciekawy skład zbudował Williams, który pozyskał w Brawn GP weterana F1, Brazylijczyka Rubensa Barrichello oraz dał szansę debiutantowi z Niemiec, Nico Hulkenbergowi. Poza tym żaden zespół nie ma jeszcze zakontraktowanych dwóch kierowców. Najdłuższa lista kandydatów pojawia się przy Renault, mówi się o Rosjaninie Witaliju Petrovie, Francuzach Romainie Grosjeanie i Francku Montagnym oraz Japończyku Kamui Kobayashim. Ten ostatni miałby przyprowadzić ze sobą dotychczasowych sponsorów Toyoty i z tego powodu dla Francuzów byłby najbardziej łakomym kąskiem. Poza tym umie jeździć.
Wiadomo już, że Brazylijczyk Bruno Senna będzie jeździł w Camposie, Szwajcar Sebastien Buemi w Toro Rosso-Ferrari (prawdopodobnie też Hiszpan Jaime Alguersuari), a Niemiec Timo Glock w Manor GP. Włoch Jarno Trulli jest blisko Lotusa. Składów jeszcze nie podały Force India-Mercedes (Adrian Sutil?) oraz US F1 (Jacques Villeneuve?).
Piotr Skrobisz
"Nasz Dziennik" 2009-11-28

Autor: wa