Kto decyduje o terminie wyborów?
Treść
Wybory parlamentarne odbędą się najpóźniej 30 października - ogłosiła wczoraj Kancelaria Prezydenta. Jeszcze w niedzielę jednak podawano jako możliwą datę 6 listopada. Taki termin miał bowiem paść podczas spotkania prezydenta Bronisława Komorowskiego z politykami Platformy Obywatelskiej. Wcześniej z kolei można było usłyszeć datę 23 października. Skąd to zamieszanie?
Termin wyborów parlamentarnych, zgodnie z Konstytucją, wyznacza prezydent RP. Wiele było spekulacji na temat stopnia samodzielności prezydenta Komorowskiego i jego zależności od partyjnego aktywu Platformy Obywatelskiej. Dlatego, gdy na początku lutego w radiowym wywiadzie minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski - odnosząc się do swojego kandydowania do Sejmu - niechcący chlapnął, że "będzie prosił wszystkie łodzianki i wszystkich łodzian o poparcie 23 października", zanim jeszcze tę datę wskazał prezydent Komorowski, rzucił co najmniej cień podejrzenia, iż prezydent w kwestii daty wyborów nie miał wiele do powiedzenia. Jasne było, że plamę tę należało próbować zetrzeć, sugerując, że jeszcze nie wszystko jest przesądzone, a prezydent "się zastanawia". Następnie pojawiła się data 6 listopada, a wczoraj oświadczenie Kancelarii Prezydenta. - Prezydent Bronisław Komorowski bierze pod uwagę wynikające z przepisów Konstytucji terminy wyborów parlamentarnych, zatem ostatnim możliwym terminem jest 30 października - mówiła Polskiej Agencji Prasowej dyrektor Biura Prasowego Kancelarii Prezydenta Joanna Trzaska-Wieczorek. Z niecierpliwością czekamy, aż prezydent, po długim zastanowieniu się, ogłosi, iż wybory odbędą się 23 października, czyli w terminie przyjętym przez zarząd krajowy Platformy. W tym roku, zgodnie ze znowelizowanym Kodeksem wyborczym, prezydent może zarządzić wybory dwudniowe.
AKW
Nasz Dziennik 2011-02-15
Autor: jc