Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kilometrówki pod lupę

Treść

Zdjęcie: Mateusz Marek/ Nasz Dziennik

Prokuratura sprawdzi zasadność decyzji śledczych, którzy odmówili wszczęcia postępowania w sprawie rozliczeń podróży marszałka Radosława Sikorskiego.

– Prokurator generalny zwrócił się do Prokuratury Okręgowej w Warszawie, aby ta przeanalizowała tę decyzję i oceniła, czy jest to decyzja trafna, czy też przedwczesna. I jeśli uzna, iż była to decyzja przedwczesna, by podjęła to postępowanie – informuje rzecznik PG prok. Mateusz Martyniuk. – Ta analiza zostanie zakończona w ciągu kilku dni – dodaje.

Zawiadomienie do Prokuratury Rejonowej Warszawa-Śródmieście w sprawie przekroczenia uprawnień przez ministra spraw zagranicznych złożył poseł PiS Bartosz Kownacki. Poseł uznał, że istnieje podejrzenie, że Sikorski jako minister spraw zagranicznych i parlamentarzysta wyłudził z sejmowej kasy ryczałt za tzw. kilometrówkę, czyli przejazdy poselskie prywatnym samochodem, podczas gdy szef MSZ najczęściej podróżuje służbową limuzyną w asyście BOR. Prokuratura odmówiła jednak wszczęcia postępowania, uznając, że przestępstwa nie było.

Sprawa rozliczania wyjazdów służbowych obecnego marszałka Sejmu nie schodzi ostatnio z łam prasy. Sprawę przed miesiącem ujawnił „Nasz Dziennik” w artykule „Tajne kilometrówki”.

Jak wynika z oświadczeń majątkowych obecnego marszałka Sejmu, jest on właścicielem dwóch aut: volkswagena golfa z 2001 r., nissana qashqai z 2010 r., oraz motocykla MW-650. Tylko w ostatnich latach, tj. od 2011 do 2013 r., koszty przejazdu byłego szefa polskiej dyplomacji w związku z wykonywaniem mandatu poselskiego wyniosły blisko 29 tys. złotych. Takie dane figurują na stronie sejmowej obecnego marszałka w rubryce sprawozdania z wydatkowania z kwoty ryczałtu przeznaczonego na prowadzenie biura poselskiego. Kwoty, jakie ostatnio padają w mediach, są znacznie wyższe – mowa jest o blisko 80 tys. złotych. Tyle od 2007 r. do września 2014 r., a więc w czasie gdy pełnił funkcję szefa polskiej dyplomacji, w ramach zwrotu kosztów za używanie prywatnego auta do celów służbowych miał dostać w ciągu ostatnich lat obecny marszałek Sejmu.

Sikorski bardzo lakonicznie odniósł się do całej sprawy. Oświadczył jedynie, że wykorzystał zaledwie jedną trzecią limitu kilometrowego przysługującego mu na podróże krajowe. A że limit kilometrowy na podróże krajowe w Sejmie jest niewysoki, łatwo go przekroczyć. Dodał przy tym, że zawsze starał się oddzielać obowiązki poselskie od ministerialnych, dlatego do okręgu wyborczego jeździł prywatnym autem. Jak dotąd nie odniósł się do kwot, jakie padały w kontekście jego służbowych wyjazdów.

Rzecznik Sikorskiego Małgorzata Ławrowska jeszcze w poniedziałek zapewniała, że wszystko było zgodne z prawem. I że skoro prokuratura sprawę umorzyła, to właściwie jej nie ma. – Kwota 80 tys. zł jako zwrot kosztów przejazdu samochodem prywatnym dotyczy okresu 7 lat, i to zaledwie 1/3 limitu przysługującego ówczesnemu ministrowi spraw zagranicznych Radosławowi Sikorskiemu za ten okres. Nieporozumienie może wynikać z błędnego przekonania, jakoby BOR chronił ówczesnego ministra 24 godziny na dobę – dodała rzecznik marszałka.

Ministrowie spraw zagranicznych mają zapewnioną fizyczną ochronę BOR – ale to nie znaczy, że funkcjonariusze Biura są z nimi fizycznie całą dobę. Biuro zapewnia jednak całodobową ochronę w inny sposób – gwarantując wszelkie działania prewencyjne plus kontrolę techniczną budynków mieszkalnych. – Każda czynność związana z BOR jest odnotowywana przez oficera operacyjnego, a więc kiedy szef polskiej dyplomacji rezygnuje z transportu BOR lub kiedy zrzeka się ochrony. Wystarczy, że prokuratura je przeanalizuje, by dowiedzieć się, jak to było z tymi wyjazdami Sikorskiego – mówi płk rez. Andrzej Pawlikowski, szef BOR w latach 2006-2007.

– Akta sprawy znajdują się obecnie w Prokuraturze Generalnej. Gdy wrócą, wykonamy zalecenie PG i ocenimy, czy decyzja o odmowie wszczęcia była zasadna, lub też podejmiemy to postępowanie i będziemy je prowadzić – zapowiada prok. Katarzyna Calów-Jaszewska z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Senatorom, posłom i ministrom przysługuje prawo do korzystania ze służbowych samochodów, które wożą ich praktycznie wszędzie. Tajemnicą poliszynela jest, że chętnie starają się oni w Sejmie o zwrot kosztów paliwa wlewanego do ich prywatnych aut. Pytanie tylko, o ile kwoty te są przekraczane. Zasady zwrotu kosztów benzyny są bardzo umowne. Sprawy te regulują wewnętrzne rozporządzenia Sejmu. Wydatki pokrywane są z ryczałtu przysługującego parlamentarzyście na prowadzenie biura poselskiego zgodnie z zarządzeniem nr 8 marszałka Sejmu z 25 września 2001 r. w sprawie warunków organizacyjno-technicznych tworzenia, funkcjonowania i znoszenia biur poselskich. W ciągu miesiąca każdy poseł może w ramach ryczałtu wyjeździć (ale tylko na terenie kraju) najwyżej 3,5 tys. kilometrów; może ubiegać się w Sejmie o zwrot kosztów w wysokości ok. 3 tysięcy złotych. Pytanie, czy tyle kilometrów może wyjeździć minister, który z reguły podróżuje samolotem, a jeśli już autem – to tym rządowym, z ochroną BOR.

– Mam nadzieję, że prokuratura okręgowa rzetelnie całą sprawę zbada i upubliczni, jakie konkretnie czynności przez prokuraturę rejonową zostały tu podjęte. Ewentualnie nakaże wykonać te czynności – komentuje poseł Kownacki.

Anna Ambroziak
Nasz Dziennik, 10 grudnia 2014

Autor: mj