Karpiniuk złamał prawo?
Treść
W przyszłym tygodniu posłowie PiS złożą doniesienie do prokuratury w związku z możliwością popełnienia przestępstwa bezprawnego ujawnienia materiałów z postępowania prokuratorskiego. Zarzut dotyczy szefa komisji śledczej ds. domniemanych nacisków na organy wymiaru sprawiedliwości, służby specjalne i policję Sebastiana Karpiniuka z PO.
Zarzut wobec przewodniczącego komisji dotyczy wtorkowego przesłuchania byłego prokuratora krajowego Jerzego Engelkinga. Posłowie pytali byłego zastępcę prokuratora generalnego m.in. o przyczyny zwołania konferencji prasowej w sierpniu 2007 r., w czasie której zaprezentowano materiał multimedialny, sugerujący, że ówczesny minister spraw wewnętrznych Janusz Kaczmarek spotykał się z biznesmenem Ryszardem Krauzem w hotelu Marriott. W czasie przesłuchania Karpiniuk cytował zeznania prokuratorów z przesłuchań w tej sprawie oraz w sprawie przecieków z akcji CBA w resorcie rolnictwa. - Mamy do czynienia z sytuacją ujawnienia tajemnicy śledztwa opinii publicznej, ponieważ obrady były transmitowane przez media - mówi nam poseł Arkadiusz Mularczyk. Według parlamentarzystów PiS, sprawa Karpiniuka jest analogiczna do zarzutów, jakie prokuratorzy stawiają byłemu ministrowi sprawiedliwości Zbigniewowi Ziobrze za rzekome ujawnienie przez niego tajemnicy ze śledztwa w sprawie mafii paliwowej, co miało mieć miejsce w czasie pokazania akt z tego śledztwa parę lat temu Jarosławowi Kaczyńskiemu, zanim jeszcze ten ostatni objął tekę premiera. - Podczas przesłuchania prokuratora Engelkinga, Karpiniuk czytał treści zeznań z dokumentów prokuratorskich. Podobny zarzut postawiono Zbigniewowi Ziobrze, który przekazał Jarosławowi Kaczyńskiemu informację o aktach w sprawie mafii paliwowej, a poseł Karpiniuk wprost czytał treści zeznań z akt sprawy, pytając świadka, jak się odniesie do zeznań prokuratorów - tłumaczy nam poseł Mularczyk. Posłowie Prawa i Sprawiedliwości uważają, że ewentualne złamanie prawa przez przewodniczącego Karpiniuka może dotyczyć dwóch artykułów kodeksu karnego. Pierwszy mówi o karze dwóch lat więzienia za publiczne rozpowszechnianie wiadomości z postępowania przygotowawczego, a drugi przewiduje za ujawnienie informacji stanowiącej tajemnicę służbową do trzech lat pozbawienia wolności.
Posłowie czekają jeszcze na stenogramy z wtorkowego posiedzenia komisji i w przyszłym tygodniu złożą doniesienie do Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Wczoraj Sejm uzupełnił skład komisji śledczej ds. nacisków po tym, jak został z niej usunięty Jacek Kurski (PiS) na wniosek posłów PO. Jako uzasadnienie podano, że istnieją "wątpliwości co do bezstronności" posła. Według Roberta Węgrzyna (PO), Kurski miał nakłaniać byłego szefa MSWiA Janusza Kaczmarka do zmiany zeznań. Poseł PiS stanowczo temu zaprzeczył, a zachowanie PO nazwał zemstą, bo posłowie PO i PSL wiedzieli, że składa rezygnację z prac w komisji i chcieli się z nim "rozstać w bardzo brzydki sposób".
Przed głosowaniem za przyjęciem w skład komisji poseł Marzeny Wróbel (PiS) jej partyjny kolega Zbigniew Girzyński zapewniał, że jest to dobra kandydatura, a posłom koalicji rządzącej powiedział, używając metafory, że "nigdzie ten samochód nie dojechał, ta komisja śledcza, a już żeście silnik zatarli i świetnego parlamentarzystę Jacka Kurskiego odwołano z tej komisji". Za posłanką Wróbel głosowało 334 posłów, 2 było przeciw, a 13 wstrzymało się od głosu.
Paweł Tunia
"Nasz Dziennik" 2009-04-25
Autor: wa