Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kampania wizerunkowa PiS bez efektów

Treść

Trwająca od dwóch miesięcy kampania wizerunkowa Prawa i Sprawiedliwości nie spowodowała większych zmian w notowaniach tej partii. Mimo wydania na ten cel kilku milionów złotych poparcie dla partii Jarosława Kaczyńskiego uparcie balansuje wokół 25 procent. Zyskują za to ugrupowania lewicowe. Powodem tego może być nietrafiona w nastroje społeczne kampania PiS, która zamiast pokazywać sukcesy rządu Jarosława Kaczyńskiego, powinna skupić się na tym, co dziś dzieje się w Polsce, i wskazywać, jak radzić sobie z kryzysem gospodarczym i jego skutkami.

Pod koniec marca, według sondażu TNS OBOP, Platforma Obywatelska mogła liczyć na 49 procent głosów poparcia, PiS na 28 procent. Zatem od lutego Platforma straciła dwa punkty procentowe, zaś PiS zyskało trzy, co oznacza, że notowania tych partii wróciły do stanu ze stycznia br. Wzrosło też poparcie dla SLD (10 proc.), a na stały elektorat może liczyć PSL (6 proc.). Biorąc jednak pod uwagę fakt, iż od końca stycznia PiS prowadziło w mediach aktywną kampanię wizerunkową, takie dane mocno zastanawiają.
Jeszcze na początku marca wydatki PiS na reklamę telewizyjną szacowane były na poziomie 7,4 mln zł (rzeczywista kwota może stanowić ok. połowy tej sumy z uwagi na rabaty udzielane przez nadawców). Wynika z tego, że koszt utrzymania poparcia na stałym poziomie był dla tej partii ogromny.
- Z notowaniami PiS nie jest źle. Na pewno one nie rosną w spodziewanym tempie, bo pewne środki zostały wydane na promocję, więc członkowie tej partii oczekiwaliby szybkiego wzrostu poparcia. Tak się nie dzieje. Jednak bardziej niepokojące jest to, że rosną notowania lewicy. Być może PiS powinno zweryfikować strategię działania i kłaść większy akcent na elementy konstruktywne i merytoryczne - podkreślił w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" dr Witold Landowski, politolog, wykładowca z Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu. Jak zauważył, pokazywanie sukcesów partii z czasów, kiedy sprawowała władzę, nie jest dziś trafionym pomysłem, bo obecna sytuacja społeczna i gospodarcza jest inna, a społeczeństwo bardziej interesuje się tym, co dzieje się obecnie i chce usłyszeć konkretne recepty na panujący kryzys gospodarczy. - Trzeba położyć akcent na kwestie merytoryczne, np. pokazać pomysł na walkę z rosnącym bezrobociem czy na uspokojenie zawirowań na rynku walutowym - dodał. Zdaniem Landowskiego, warto także wyciągać wnioski z błędów popełnianych przez ekipę rządzącą. - Rząd upatruje rozwiązanie palących problemów gospodarczych w jak najszybszym wprowadzeniu euro. Tymczasem coraz wyraźniej widzimy, że nie tędy droga. Aktualne dane pokazują, iż kryzys najbardziej pogłębia się w krajach należących do strefy euro - zauważył. Dlatego obecna strategia polityczna PiS powinna być raczej powiązana z pomysłami na wyjście z kryzysu. - Trzeba położyć akcent na sprawy merytoryczne, a odejść od gierek politycznych, do tego potrzeba konkretnych działań. PiS, będąc u sterów, pokazało, że ma pojęcie o sprawowaniu władzy, o gospodarce, że są tam ludzie kompetentni. Teraz chodzi o to, by pokazać lepsze i bardziej skuteczne rozwiązania i w sposób merytoryczny wytykać rządzącym błędy, ale nie można skupić się na samej krytyce - podkreślił dr Landowski. W jego ocenie, PiS powinno też zadbać o bezpośredni kontakt polityków ze społeczeństwem, który w ostatnim czasie został zaniedbany. Wśród błędów w kreowaniu wizerunku partii Landowski upatruje też postawienie na zamknięte grono osób: prezesa PiS oraz jego najbliższych współpracowników. Taka strategia, w sytuacji kiedy Jarosław Kaczyński był wielokrotnie atakowany, a społeczeństwo ma wyrobiony pogląd co do oceny jego osoby (zdecydowani zwolennicy lub zdecydowani przeciwnicy), nie jest najlepsza. - PiS to nie tylko Jarosław Kaczyński i jego najbliżsi współpracownicy. Wydaje się, że teraz trzeba to pokazać, i bardziej aktywni, bardziej medialni powinni stać się też inni członkowie tej partii - dodał.
Jak się okazuje, kształt kampanii wizerunkowej PiS budzi kontrowersje w samej partii. W nieoficjalnych rozmowach z "Naszym Dziennikiem" politycy związani z PiS zauważyli, że choć kryzys sam w sobie sprzyja opozycji, bo wzrasta bezrobocie, złotówka upada, ludzie nie mogą spłacać kredytów, a sytuacja gospodarcza pogarsza się, to PO nie traci w notowaniach, PiS nic nie zyskuje, za to zyskuje lewica. - Powodem jest nietrafiona kampania reklamowa, nieprzystosowana do nastrojów panujących w społeczeństwie, przekaz nie jest więc wiarygodny. Taką kampanię można było prowadzić w 2007 roku. Wtedy PO mówiła o Irlandii, a my powinniśmy mówić o tym, co dobrego udało się nam zrobić i pokazywać uśmiechniętych polityków. Tego nie można robić w czasie, w którym Polacy źle się czują. Dziś kampania powinna pokazywać, że rząd lekceważy ważne problemy Polski, że jest niekompetentny, i punktować kolejne potknięcia ekipy Tuska. Uśmiechy nie pasują dziś do nastroju Polaków - podkreślali nasi rozmówcy.
Nie udało nam się wczoraj porozmawiać z Adamem Bielanem, rzecznikiem PiS, wskazywanym przez polityków tej partii jako osoba kompetentna w dziedzinie jej medialnej promocji.
Według szacunkowych danych, największe wpływy z reklam PiS odnotowała telewizja publiczna - ok. 3,1 mln zł (TVP 1 - 2,12 mln zł, TVP 2 - 0,98 mln zł), nieco wyprzedzając Polsat - 2,68 mln złotych. Na reklamach zarobiły też TVN - 1,34 mln zł, i TVN 24 - 0,28 mln złotych.
Marcin Austyn
"Nasz Dziennik" 2009-04-01

Autor: wa