Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kamiński "zdetonował" akcję

Treść

Z Sebastianem Karpiniukiem, posłem Platformy Obywatelskiej, rozmawia Jacek Dytkowski
Zbigniew Chlebowski oraz Mirosław Drzewiecki, minister sportu i turystyki, są niewinni w tzw. aferze hazardowej, jak stwierdził premier Donald Tusk?
- Przede wszystkim nikt w tej sprawie jeszcze niczego nie rozstrzyga. Po drugie, jeśli mielibyśmy do czynienia rzeczywiście z jakąś aferą, to trzeba było dopuścić, aby to ewentualne majstrowanie przy ustawie trwało do końca. Mariusz Kamiński, szef CBA, spalił akcję i nie doprowadził do wykrycia ewentualnych, potencjalnych osób, które byłyby zainteresowane wpływaniem na kształt tego projektu legislacyjnego. Podważa to jego kompetencje jako szefa CBA. Nie doprowadził sprawy do końca, tylko ją wcześniej "zdetonował". Z powodu jego działań możemy nie znaleźć nikogo odpowiedzialnego, o ile ktokolwiek kręcił przy tej ustawie.
CBA jedynie ostrzegało m.in. prezydenta Lecha Kaczyńskiego i premiera Donalda Tuska, iż na zmianach w tzw. ustawie hazardowej budżet państwa może stracić 469 mln zł...
- Mówi się o zagrożeniu ekonomicznym państwa, tymczasem czegoś takiego nie ma. Dlatego, że są różne głosy ekonomistów dotyczące konsekwencji dla państwa wprowadzenia tego podatku nałożonego przecież nie na firmy hazardowe, a na osoby, które wygrywają w zakładach. Istnieją wątpliwości, czy takie rozwiązanie przyniesie dochód do budżetu państwa czy jego uszczerbek. Proszę pamiętać, że z badań nad gospodarką rynkową wynika, iż jeżeli nałożymy taki podatek, to może przynieść on straty dla budżetu państwa. Instytut Badań Systemowych Polskiej Akademii Nauk twierdzi również, że zachodzi wątpliwość natury ekonomicznej co do skutków jego wprowadzenia. Po trzecie - co najważniejsze - z korespondencji ministra sportu z Ministerstwem Finansów nie wynika, że majstrowano przy ustawie. Na każdym etapie prac nad projektem w resorcie finansów ten podatek był, jest i został uwzględniony, od początku do końca. Krótko rzecz ujmując, Mariusz Kamiński, jeśli miał jakiekolwiek wątpliwości, to zdetonował sprawę i mógł doprowadzić do sytuacji, że nigdy się nie dowiemy, czy ktoś majstrował przy ustawie.
Dlaczego miałby to zrobić?
- Bo wiedział doskonale, że od maja jest przygotowany projekt zarzutów dla niego. Miał tego świadomość, zdetonował więc akcję nie dla interesu państwa, ale dla własnego zysku, próbując ratować swoją osobę.
W jaki sposób powinna być wyjaśniona tzw. afera hazardowa?
- Pan Kamiński powinien przekazać natychmiast wszystkie materiały do publicznej wiadomości. Nie może być tak, że udziela ich tylko zaprzyjaźnionej "Rzeczpospolitej". Ręce na stół, pokazujemy wszystkie dokumenty, nie rozgrywając ich politycznie. Wtedy dopiero będzie można podejmować racjonalne decyzje. Nie może być tak, że ten, który dysponuje dokumentami, decyduje o tym, kto jest winny lub nie.
Jak Pan ocenia zainicjowane przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego spotkanie z premierem Donaldem Tuskiem, marszałkiem Sejmu Bronisławem Komorowskim oraz ministrem sprawiedliwości Andrzejem Czumą w sprawie tzw. afery hazardowej?
- Jestem kompletnie zdumiony. Prezydent ma nadzieję, że zdobędzie kapitał polityczny dzięki temu spotkaniu. Myślę, iż nie powinien się zajmować sprawą, która jest przeznaczona dla CBA i prokuratury. Organizowanie spotkania polityków jest kompletnym absurdem. Nie wiem, co miałoby ono przynieść. Co nowego mieliby wnieść do sprawy marszałkowie parlamentu, szefowie poszczególnych ugrupowań? Politycy powinni trzymać się od tego jak najdalej, natomiast pan prezydent uznał, że będzie ją wikłał w politykę.
Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2009-10-03

Autor: wa