Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Jesień Śląska

Treść

Piłkarze Śląska Wrocław spędzą zimę w wygodnym fotelu lidera ekstraklasy. Jakby tego było mało, w ostatniej tegorocznej serii spotkań powiększyli przewagę nad drugą w tabeli Legią do czterech punktów. To efekt niespodziewanego remisu warszawian z Cracovią.

Kolejka rozpoczęła się od hitu, czyli starcia Wisły z Polonią. Lepsi okazali się goście, którzy potwierdzili mistrzowskie aspiracje, jednocześnie praktycznie pozbawiając krakowian szans na obronę tytułu. Kluczowa dla losów spotkania sytuacja rozegrała się w 57. minucie, gdy za uderzenie rywala z boiska wyleciał Junior Diaz. - Wsiedliśmy do wagonu, który goni czołową dwójkę - powiedział trener Jacek Zieliński. W sobotę efektownie zaprezentował się Ruch. Chorzowianie rozbili Koronę, najlepszy występ w ich barwach zaliczył Marek Zieńczuk, który ustrzelił "hat tricka". Pojedynek obfitował w faule, sędzia Marcin Borski pokazał 10 żółtych i jedną czerwoną kartkę oraz podyktował dwa rzuty karne. Tegoroczne zmagania udanie chciała zakończyć też Legia. Okazję ku temu miała, wydawało się, doskonałą, tymczasem plasująca się na dnie tabeli Cracovia zagrała chwilami znakomicie i nie dała jej rozwinąć skrzydeł. Szczególnie do przerwy konsekwentni i dobrze zorganizowani goście całkowicie sparaliżowali aktywa wicemistrzów Polski. Od 62. minuty i "czerwieni" Andraża Struny zarysowała się przewaga gospodarzy, którzy stworzyli sobie sporo okazji, żadnej jednak nie wykorzystali. Ba, mogli nawet przegrać, gdyby piłka po fantastycznym strzale Saidiego Ntibazonkizy poleciała kilka centymetrów niżej. - Jestem wściekły i nie mogę zrozumieć, dlaczego akurat teraz straciliśmy tak ważne dwa punkty - grzmiał po meczu trener Maciej Skorża. Wykorzystał to Śląsk, który dość szczęśliwie zgarnął pełną pulę w Łodzi. Oba gole dla wrocławian zdobyli piłkarze wprowadzeni na boisko przez Oresta Lenczyka w drugiej połowie. To się nazywa trenerski nos.

Pisk

Nasz Dziennik Poniedziałek, 12 grudnia 2011, Nr 288 (4219)

Autor: au