Przejdź do treści
Przejdź do stopki

I tak byliśmy elastyczni

Treść

Z wiceprzewodniczącym Klubu Parlamentarnego Platformy Obywatelskiej Grzegorzem Dolniakiem, szefem sztabu wyborczego PO, rozmawia Izabela Borańska
Trzy debaty wyborcze do PE już się odbyły, w tym jedna w sobotę. W przypadku pozostałych trzynastu okręgów kandydaci PiS zapowiedzieli, że nie przyjdą.
- Jeśli chodzi o pozostałe debaty, ponieważ nie wpłynęły zastrzeżenia natury losowej, uznaliśmy, że nasi kandydaci stawią się w zaproponowanych miejscach zarezerwowanych salach wspólnie z dziennikarzami, aby wypełnić wcześniej złożoną deklarację. Liczyliśmy, że do debat dojdzie, aczkolwiek mieliśmy sygnały od PiS, że część liderów będzie te debaty sabotować, nie wyrażając zgody na udział w czasie i miejscu zaproponowanym przez sztab wyborczy PO.
We wszystkich miastach okręgów wyborczych, oprócz trzech, nasi kandydaci czekali na kandydatów Prawa i Sprawiedliwości. W niektórych okręgach, gdzie odbyły się już debaty "jedynek", odbyły się też debaty "dwójek", jak np. w Katowicach.
Prawo i Sprawiedliwość twierdzi, że debaty nie były organizowane przez ośrodki zewnętrzne, tylko z góry narzucone przez sztab PO. Dlatego kandydaci PiS odmówili.
- Nie ma tu mowy o tym, aby ktokolwiek, cokolwiek, komukolwiek narzucał. Myśmy zaproponowali miejsca publiczne, mając świadomość zapewnienia pełnego obiektywizmu i transparentnego charakteru debat, aby dostęp do nich miały wszystkie media. Tak jak Platforma ma prawo do wskazania jednego prowadzącego, tak samo PiS ma taką możliwość zaproponowania swojego.
Chcieliśmy, aby te debaty były jak najbardziej obiektywne, aby nie było możliwości kojarzenia, że cokolwiek było wcześniej wyreżyserowane. Taką debatą była debata w Katowicach z udziałem "jedynek" na listach śląskich, pana prof. Buzka i pana dr. Migalskiego. Debatę tę prowadzili dwaj dziennikarze, jeden zaproponowany przez sztab wyborczy PiS, drugi przez sztab PO, pytania były kierowane naprzemiennie do obu kandydatów, debata była transmitowana przez wiele mediów, a więc zadbaliśmy o naprawdę wysoce transparentny przebieg tego spotkania. Uważam, że w każdym innym mieście debaty mają prawo i powinny wyglądać tak samo.
Co z Warszawą? Kandydat Prawa i Sprawiedliwości Michał Kamiński zaproponował, aby debata odbyła się w czwartek w Fabryce Samochodów na Żeraniu.
- My zaprosiliśmy do debaty kandydatów PiS już grubo ponad tydzień temu. Stosowne pismo przesłałem jako szef sztabu wyborczego do szefa sztabu wyborczego PiS, posła Marka Kuchcińskiego, informując o takiej propozycji. Wszystkie koszty związane z przeprowadzeniem debaty wzięliśmy na siebie. Obok tego, poszczególne okręgowe sztaby wyborcze również przekazały okręgowym sztabom wyborczym PiS podobne informacje, wskazując miejsce debat i proponując jej charakter do akceptacji. Poinformowaliśmy, że interesują nas debaty 17 maja w niedzielę o godz. 12.00, tak aby przebiegały jednocześnie we wszystkich okręgach. Ale z drugiej strony byliśmy też elastyczni i daliśmy możliwość - aby z przyczyn losowych, wyjątkowych - odbycia tej debaty wcześniej, więc każdy, kto rzeczywiście chciał w niej wziąć udział, jeżeli z przyczyn losowych nie mógł jej odbyć 17 maja, mógł to uczynić w tym tygodniu, który się właśnie skończył. Skorzystali z tej możliwości zarówno pan dr Migalski, jak i pan prof. Legutko, a więc nic nie stało na przeszkodzie, aby pan Kamiński również w tamtym tygodniu wygospodarował sobie godzinę czasu, aby spotkać się z panią Danutą Hübner. Widać, nie było takiej woli, a teraz tłumaczenie niemożności udziału w debacie innymi okolicznościami uważam za wybieg, który niby miałby tłumaczyć absencję pana Kamińskiego.
Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2009-05-18

Autor: wa