Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Grupa A

Treść

Portugalia - Czechy 3:1 (1:1) Było w tym meczu sporo emocji, dobrej piłki na wysokim poziomie, efektownych akcji i ładnych bramek. Wygrała Portugalia, bo była ciut lepsza, miała trochę szczęścia i Cristiano Ronaldo w składzie. Obawiamy się Jana Kollera - mówił przed spotkaniem prowadzący Portugalię Luiz Felipe Scolari. Brazylijczyk musiał się zatem zdziwić, bo czeskiego dwumetrowca zabrakło w podstawowej jedenastce przeciwnika i nie była to decyzja... szalona. Karel Brueckner - słusznie! - posadził go na ławce rezerwowych, wychodząc z założenia, że nie zasługi, a forma powinna decydować o miejscu w składzie. Od początku zaatakowali Czesi, jakby chcąc zatrzeć kiepskie wrażenie z poprzedniego meczu ze Szwajcarią. I gol padł szybko, tyle że dla Portugalii. Po akcji Ronaldo do bramki trafił Deco. Strata gola jeszcze bardziej podrażniła naszych południowych sąsiadów, którzy podkręcili tempo. Wyrównali po efektownej główce Libiora Sionko i nadal grali dobrze. Portugalia odpowiadała tym samym, stąd mecz mógł się podobać. Bardzo aktywni byli Sionko i Milan Baros, z drugiej strony formę Petra Cecha sprawdzali Ronaldo i Deco. Wicemistrzowie Europy objęli prowadzenie w 63. minucie - świetną akcję przeprowadził Deco, zagrał do Ronaldo, a ten płaskim strzałem pokonał Cecha. Podopieczni Bruecknera ruszyli do odrabiania strat, na boisku pojawił się Koller. I w końcówce byli blisko - stworzyli sobie kilka dobrych sytuacji, ale zawsze na posterunku był świetnie dysponowany Ricardo. Najbliżej szczęścia był niezwykle aktywny Sionko, który znakomicie uderzył głową, ale jeszcze lepszą interwencją popisał się Ricardo. W odpowiedzi Portugalia zadała cios decydujący. W sytuacji sam ma sam z Cechem znaleźli się Ronaldo i Ricardo Quaresma, as Manchesteru United wystawił piłkę gwieździe FC Porto i po chwili było 3:1. Portugalia wygrała zasłużenie, ale nieco za wysoko. Czesi udowodnili, że na Euro mogą odegrać jeszcze znaczącą rolę. Pisk Szwajcaria - Turcja 1:2 (1:0) Bramka zdobyta w 3. minucie dodatkowego czasu gry dała zwycięstwo Turkom i pogrążyła Szwajcarów. To drugi mecz, w którym gospodarze turnieju byli lepsi i zeszli z boiska pokonani. Niesamowite. Na początku meczu obie drużyny starały się wybadać formę i możliwości rywala, stąd sytuacji i ciekawych akcji nie było zbyt wiele. W miarę upływu czasu gra stawała się jednak ciekawsza, pod bramkami dochodziło do spięć, nie brakowało strzałów i efektownych parad bramkarskich. Pojedynek mógł się podobać, choć toczył się w wyjątkowo niesprzyjających warunkach, w ulewie i na grząskiej murawie. Lepiej czuli się na niej silniejsi fizycznie Szwajcarzy, którzy zdominowali wydarzenia w pierwszej połowie. Gospodarze grali naprawdę dobrze, pomysłowo, niezwykle ambitnie i to przyniosło wymierny efekt. Wpierw strzały Gokhana Inlera i Tranquillo Barnetty obronił Volkan Demirel, ale w 32. minucie był bezradny: świetną akcję strzałem z kilku metrów zakończył... pochodzący z Turcji Hakan Yakin. To było zasłużone prowadzenie, Szwajcarzy byli lepsi, szybciej dostosowali się do anormalnych warunków. Rywale zagrozili im tylko raz - Nihat Kahveci w przypadkowej sytuacji trafił w słupek. Po przerwie Turcy ruszyli do odrabiania strat i szybko dopięli swego - Semih Senturk ładnie uderzył głową, niezbyt fortunnie interweniował Diego Benaglio i padł gol. Potem i jedni, i drudzy mieli swoje szanse, najlepszą w samej końcówce zmarnował Yakin, którego strzał świetnie obronił Demirel. I kiedy wydawało się, że wynik się nie zmieni, w ostatnich sekundach decydującą akcję przeprowadzili goście, Arda Turan uderzył z 16 m i po chwili utonął w objęciach kolegów. Pisk Tabela 1. Portugalia 2 6 5:1 2. Czechy 2 3 2:3 3. Turcja 2 3 2:3 4. Szwajcaria 2 0 1:3 "Nasz Dziennik" 2008-06-12

Autor: wa