Geotermia daje nam szanse na rozwój
Treść
Z Edwardem Kuchtą, członkiem Zarządu Bukowiańskiego Towarzystwa Geotermalnego, rozmawia Marcin Austyn W Bukowinie Tatrzańskiej siłami społeczności lokalnej powstaje kompleks basenów geotermalnych. Jak zrodził się pomysł na taką inwestycję? - Pomysł ma swoje początki w problemie braku wody pitnej, z jakim borykała się Bukowina Tatrzańska w latach 90. Padła wówczas myśl wykorzystania odwiertu, który znajdował się na terenie Bukowiny Tatrzańskiej, właśnie na te cele. Kiedy się okazało, że eksploatacja tego ujęcia będzie zbyt drogim przedsięwzięciem, zrezygnowano z tego pomysłu, a problem wody pitnej został rozwiązany w inny sposób: wybudowane zostało ujęcie wody na rzece Białce. Kilka lat później miejscowi działacze zaczęli orientować się, jakie są możliwości przejęcia odwiertu od Skarbu Państwa. Pierwotnie była tym zainteresowana gmina, ale nieodpłatne przejęcie odwiertu było możliwe tylko w przypadku, gdyby gmina inwestowała w cele społeczne. Nie było jednak takiej woli i możliwości. Wówczas mieszkańcy Bukowiny Tatrzańskiej poddali pomysł wykorzystania wody termalnej dla turystów i wypełnienia sezonu turystycznego. W 2002 r. zebrała się grupa ludzi, zawiązał się komitet, który kupił teren wokół odwiertu (była to działka 30a), w zasadzie ryzykując, czy coś z tego wyjdzie. Mimo niepewności wszyscy uważali, że geotermia jest warta wykorzystania, że ma to przyszłość... i tak się zaczęło. W 2003 r. powstała spółka Bukowiańskie Towarzystwo Geotermalne sp. z o.o. Odwiert był wykonany z myślą o wodzie pitnej? - On powstał pod koniec lat 80. w ramach badań poszukiwawczych minerałów i ropy naftowej. Natrafiono na wodę termalną o temperaturze ok. 60 st. C. Odwiert został pozostawiony do końca lat 90., kiedy to wykonano dokładne badania złoża - temperatury wody, jej zmineralizowania, wydajności ujęcia. Jednak Skarb Państwa nie był zainteresowany wykorzystaniem wód geotermalnych. Jak odwiert trafił w Państwa ręce? - Jako spółka kupiliśmy informację geologiczną na temat odwiertu od Skarbu Państwa. W dalszej kolejności powstał pomysł wybudowania nowoczesnego obiektu termalnego. Chodziło o to, by inwestycja służyła przez długie lata i była nowoczesna. Eksploatacja małego basenu termalnego nie wchodziła w grę z uwagi na ekonomię - na takie potrzeby koszt wydobycia wody byłby zbyt duży. Kupując informację geologiczną, nie mieliśmy jeszcze żadnej konkretnej perspektywy, jednak cały czas patrzyliśmy do przodu na to, co może tu powstać. Na początku miejscowe władze nie bardzo wierzyły nam, że inwestycja w ogóle ruszy. W urzędach mówiono nam, że nie jest to inwestycja dla "normalnych ludzi", że porywamy się z motyką na słońce. Jednak dzięki konsekwencji otrzymaliśmy pozwolenie na budowę. Do spółki dołączyli ludzie z gruntami - to ważne, bo pozyskanie w naszym regionie tak dużej działki niemal graniczy z cudem. Połączyliśmy siły ludzi dysponujących ziemiami, pieniędzmi i obecnie mamy do dyspozycji prawie 5 ha terenu. Wspólnicy to mieszkańcy Bukowiny Tatrzańskiej? - Mamy 51 wspólników, w 90 proc. są to mieszkańcy Bukowiny Tatrzańskiej. Udziały w spółce zależą od wniesionego wkładu pieniężnego czy gruntu. Ciekawe jest to, że mamy tu wyłącznie prywatny kapitał, nie otrzymaliśmy żadnych dotacji. Próbowaliśmy sięgać po fundusze europejskie, ale w tamtym czasie okazało się, że większych pieniędzy na inwestycję nie jesteśmy w stanie pozyskać. Mimo to brnęliśmy dalej, doszliśmy do porozumienia z bankami spółdzielczymi, które nam zaufały, i obecnie jesteśmy na finiszu. Otwarcie obiektu zapowiadane jest na grudzień tego roku, to realny termin? - Jesteśmy przekonani, że zdążymy. Przed świętami musimy obiekt otworzyć. Presja czasu jest olbrzymia, ale termin ten raczej nie jest zagrożony. Chcę podkreślić, że jesteśmy w 16. miesiącu budowy, tak więc tempo mamy naprawdę niezłe. Do użytku zostanie oddany od razu cały obiekt? - Na początku na pewno otwarta będzie większość basenów termalnych, natomiast inne perełki będziemy dodawać stopniowo, tak by atrakcyjność obiektu rosła. Jednak mogę powiedzieć, że na starcie obiekt w ok. 80 proc. będzie do dyspozycji gości. Mamy tu 6 basenów termalnych w środku i 6 na zewnątrz. Całorocznie funkcjonować będzie 10 kąpielisk. Temperatura wody w basenach będzie utrzymywana w granicach 29-36 st. C. Nie zabraknie atrakcji dla dzieci, jak piaskownica wodna, zjeżdżalnia czy specjalne pływalnie dla najmłodszych. Na terenie obiektu docelowo dostępne będą sauny, siłownie, solarium, gabinety oferujące masaże i zabiegi kosmetyczne. Będą też pomieszczenia do rehabilitacji osób niepełnosprawnych oraz gabinet lekarski. Nie zabraknie restauracji, kawiarni i barów. Terma Bukowina Tatrzańska pomieści równocześnie do tysiąca osób. Zapewniamy przy obiekcie parkingi dla 200 samochodów osobowych i 10 autobusów. Do dyspozycji naszych gości oddamy ponad 5 tys. m kw. powierzchni użytkowej i ponad 2,2 tys. m kw. powierzchni lustra wody. Z otwarciem obiektu trafią Państwo w sezon zimowy... - Chodzi o to, by ekonomia przedsięwzięcia była dobra. Wiadomo, że w tym okresie mamy tu zwiększony ruch turystyczny i należałoby ten fakt wykorzystać. Dla nas może to oznaczać jedynie krótszy czas spłacania kredytu. Na zyski z inwestycji trzeba będzie poczekać ok. 10 lat. Oprócz basenów planują Państwo inne sposoby wykorzystania geotermii? - Obecnie mamy zapewnione pełne wykorzystanie ujęcia. Zgodnie z uzyskaną koncesją możemy wydobywać 40 m sześc. wody na godzinę. Nasz odwiert został wykonany na głębokość 3000 m, woda jest jednak pobierana z poziomu 2500 metrów. Ma ona temperaturę 64,5 st. C. Odwiert obliczany był na temperaturę 60 st. C, jednak próby wykazały nieco więcej. To ciepło wystarczy nam na zaspokojenie potrzeb naszych basenów. Jest taka możliwość, by ta ilość została zwiększona, to jednak wymaga badań pokazujących, że ujęcie jest na tyle wydajne. W niedalekiej przyszłości - obecnie jesteśmy w fazie projektowania - powstanie tu hotel. Chcielibyśmy, by ten obiekt korzystał z ciepła wód geotermalnych. Chcę zaznaczyć, że sięgnęliśmy po najnowsze technologie, dysponujemy potężną pompą ciepła o mocy 500 kW - nie znam miejsca w Polsce, gdzie tak duża pompa pracuje. Dzięki niej jesteśmy w stanie wykorzystać ciepło w pułapie najmniej ekonomicznym - w temperaturze od 10 do 25 st. C. To ważne, gdyż w naszym przypadku wykorzystana woda, po uzdatnianiu, nie będzie zatłaczana do ziemi, ale będzie zrzucana do miejscowego potoku. Ta inwestycja na pewno zwiększy popularność i tak znanej Bukowiny Tatrzańskiej... - Naszą myślą przewodnią było to, by przedłużyć ruch turystyczny. Obecnie sezon zimowy trwa od świąt do końca marca. Później turystów nie ma tak wielu, aż do lata. Taka inwestycja daje nowe możliwości. Ważne jest to, że mimo iż jest to przedsięwzięcie komercyjne, to przyświeca nam myśl społeczna. Chodzi o to, by połączyć wykorzystanie odwiertu z lokalną bazą turystyczną. Myślimy też o rozwoju Bukowiny Tatrzańskiej. Chcemy kontynuować to, co nasi przodkowie rozpoczęli sto lat temu. Mamy tu przykład Domu Ludowego, który w latach międzywojennych powstał siłami rąk naszych przodków. Jest to największy obiekt drewniany w Europie z tamtego okresu. Mieszkańcy oddali go do użytku w 1928 roku. Zaznaczę też, że nie oszczędzaliśmy na bezpieczeństwie turystów i środowiska. Mamy urządzenia najwyżej klasy i jestem przekonany, że takich obiektów jak nasz w tej chwili nie ma w Europie. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-10-23
Autor: wa