Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Czy Trybunał Konstytucyjny może sparaliżować wybory samorządowe?

Treść

Przełożenie ich na inny termin jest mało prawdopodobne Dawno już werdykt Trybunału Konstytucyjnego nie przyciągał takiej uwagi. Nic dziwnego, skoro dzisiejsze orzeczenie w sprawie zaskarżonych przepisów ordynacji samorządowej może doprowadzić nawet do odwołania zaplanowanych na 12 listopada wyborów. To mało prawdopodobne rozwiązanie, ale sam fakt, że i o nim się mówi, pokazuje, jak ważne będzie dzisiejsze orzeczenie. Nie byłoby problemu, gdyby nie uchwalane w ostatniej chwili przez koalicję rządzącą przepisy. Ale i Trybunał coraz częściej stawia się w roli recenzenta, a nie ścisłego interpretatora zgodności prawa z Konstytucją. Jutro rano w Pałacu Prezydenckim Lech Kaczyński wręczy nominacje trzem nowym sędziom Trybunału Konstytucyjnego. Dziś po raz ostatni w togach sędziowskich zasiądzie trzech ustępujących, w tym przewodniczący Marek Safjan (na zdjęciu). To on zdecydował, że dzień przed tą uroczystością flesze będą skierowane właśnie na niego. W czasie kadencji Safjana jako sędziego i przewodniczącego TK było wiele ważnych wyroków, także interpretowanych politycznie, że wspomnieć tylko uchylenie pomysłu abolicji podatkowej rządu SLD, wyrażone jako krytyczne stanowisko wobec zmian w ustawie o radiofonii i telewizji z początku tej kadencji (mimo że najbardziej krytykowane przepisy nie zostały uchylone), czy wreszcie niedawna decyzja w sprawie bankowej komisji śledczej. Żadne z tych orzeczeń nie miało jednak tak wielkiego znaczenia dla wszystkich obywateli jak wyrok, który ma zapaść dzisiaj. Już w czasie prac nad zmianami w ordynacji samorządowej opozycja zapowiadała zaskarżenie znowelizowanych przepisów. Sprawa dotyczy przede wszystkim zasady grupowania list. Zdaniem opozycji, to niezgodne z preambułą Konstytucji i zasadami demokratycznego państwa prawa, równości wyborów oraz decentralizacji władzy publicznej. Opozycja skarży również skrócenie vacatio legis, co miałoby być niezgodne z zasadą demokratycznego państwa prawa oraz przepisem mówiącym o tym, w jakiej sytuacji można wprowadzić ograniczenia w korzystaniu z konstytucyjnych wolności i praw. Te same normy miałby naruszać sposób uchwalenia nowelizacji. Przypomnijmy, że głosami koalicji PiS, Samoobrona i LPR do ordynacji samorządowej wprowadzono możliwość zawarcia między dwoma lub większą ilością komitetów wyborczych jednej umowy, na podstawie której podział mandatów odbywałby się tak, jakby startowały razem (jeśli zbiorą wspólnie przynajmniej 10 lub 15 proc. głosów). Dopiero wewnątrz grupy mandaty byłyby dzielone zgodnie z tym, ile dana lista zdobyła sama, z zachowaniem obowiązku przekroczenia progu 5 proc. Ale jeśli go nie przekroczy, wynik i tak wlicza się do wyniku grupy. Zdaniem opozycji, grupowanie list zdeformuje wynik wyborczy, bo może prowadzić do znacznej nadreprezentacji najsilniejszego ugrupowania wchodzącego w skład bloku. Według skarżących, to właśnie umożliwienie silniejszym zawłaszczenia głosów oddanych na słabszych partnerów z bloku było głównym celem nowelizacji. To, zdaniem opozycji, może prowadzić do centralizacji partyjnej samorządów kosztem więzi lokalnych i interesów wspólnot obywateli, a Konstytucja stanowi, że ustrój terytorialny państwa zapewnia decentralizację władzy publicznej. Sporny tryb Dużo wątpliwości wnioskodawców budzi sposób uchwalania ustawy. Zdaniem opozycji, naruszył on konstytucyjną zasadę państwa prawa oraz zasadę legalizmu. Przyjęcie tej argumentacji przez Trybunał skutkowałoby zapewne uchyleniem całości nowelizacji. Projekt nowelizacji autorstwa grupy posłów koalicji (w rzeczywistości pomysłodawcą miał być lider LPR Roman Giertych) wpłynął do Sejmu 11 lipca. Jedenaście dni później, na ostatnim przedwakacyjnym posiedzeniu, Sejm przyjął wniosek, aby sejmowa Komisja Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej przedstawiła sprawozdanie z prac nad projektem do 21 sierpnia. Ówczesny szef tej komisji Waldemar Pawlak (PSL) w ciągu blisko miesiąca komisji jednak nie zwołał, choć już wtedy wiedział, że poseł Witold Gintowt-Dziewałtowski z SLD złoży wniosek o przeprowadzenie wysłuchania publicznego. Wówczas w komisji opozycja miała dokładnie tyle samo głosów, co koalicja i 17 sierpnia udało się koalicji PO - SLD - PSL - Mniejszość Niemiecka przeforsować decyzję o przeprowadzeniu takiego wysłuchania, które zwołano na 11 września. Koalicja była oburzona. Oskarżyła Pawlaka o świadome wpływanie na niedotrzymanie terminu wskazanego w uchwale Sejmu. Podjęła więc ostre działania. Komisja została rozszerzona do maksymalnych rozmiarów z zachowaniem parytetów klubowych, po czym w nowym składzie zostało odwołane wysłuchanie publiczne, a Pawlaka zastąpił poseł Dawid Jackiewicz. Skarżący kwestionują tryb, w jakim odwołano wysłuchanie publiczne. Od początku w pracach nad nowelizacją nie uczestniczyli na forum Sejmu i Senatu przedstawiciele opozycji, w wyniku czego koalicja co rusz miała kłopoty z zebraniem kworum. Wprowadzenie przez Senat dodatkowych poprawek sprawiło, że konieczne stało się również naruszenie vacatio legis i zamiast okresu 14 dni wpisano datę 13 września. To był ostatni dzień, w którym przepisy musiały wejść w życie tak, by ustawa mogła obowiązywać. Nowelizacja została ogłoszona w Dzienniku Ustaw zaledwie tydzień wcześniej. Według opozycji, wprowadzenie tych przepisów niedługo przed terminem wyborów zaskoczyło wyborców oraz komitety wyborcze, którzy mieli mało czasu na zapoznanie się z nimi. Sejm przed Trybunałem będzie reprezentował poseł PiS Wojciech Szarama. Marszałek Sejmu Marek Jurek wniósł o stwierdzenie, że zaskarżone przez posłów przepisy są zgodne z Konstytucją. Interpretacja Konstytucji czy manifest polityczny - Nie jestem w stanie przewidzieć wyroku - mówił wczoraj premier Jarosław Kaczyński. Zaznaczył, że gdyby Trybunał podjął decyzję, że blokowanie (grupowanie) list jest sprzeczne z Konstytucją, to "musiałby podać też instrukcje, co dalej robić". - W wypadku decyzji mającej następstwa budżetowe, a taką bez wątpienia byłaby konieczność przeprowadzenia wyborów w innym terminie, Trybunał Konstytucyjny ma obowiązek zwrócenia się do rządu o konsultacje w tej sprawie - powiedział szef rządu. Zdaniem prezesa Trybunału prof. Marka Safjana, możliwy jest niemal każdy wyrok. Sędziowie mogą nie doszukać się naruszenia Konstytucji i wówczas ordynacja będzie obowiązywać w wersji przyjętej przez parlament. Jeśli TK podzieli argumentację opozycji i uzna całą nowelizację za niezgodną z Konstytucją, zdaniem Safjana, wybory nie będą się mogły odbyć na jej podstawie bez względu na to, jak zaawansowane są przygotowania i ile na ten cel wydano pieniędzy. Według konstytucjonalisty prof. Mirosława Granata, jeśli Trybunał uchyliłby tworzenie bloków list, dałoby się przeprowadzić wybory bez blokowania. Podobnie uważa Safjan, choć zaznacza, że decyzję podejmie Trybunał w pełnym składzie. Jutro prezydent Lech Kaczyński powoła nowego prezesa Trybunału Konstytucyjnego i ślubowanie złoży trzech nowych sędziów wybranych w ubiegłym tygodniu. Wcześniej uroczystość planowana była na dzisiaj, ale przełożono ją na prośbę prezesa Safjana. Dziś to on, orzekający po raz ostatni, będzie w centrum zainteresowania. I oby werdykt był jedynie interpretacją przepisów konstytucyjnych, a nie manifestem solidarności z opozycją. Mikołaj Wójcik, "Nasz Dziennik" 2006-11-03

Autor: ea