Co tam kryzys, gdy rosną ceny prądu
Treść
Na całym świecie przedsiębiorstwa obawiają się skutków światowego kryzysu  ekonomicznego, ale w Polsce ten problem wydaje się mało istotny. Wiele naszych  zakładów do bankructwa może doprowadzić nie światowa recesja, ale ogromne  podwyżki cen prądu, nawet 70-, 80-procentowe. Rząd takie podwyżki uważa za  uzasadnione i broni decyzji zakładów energetycznych.
W Polsce mamy  obecnie podwójny system ustalania cen energii: Urząd Regulacji Energetyki ustala  taryfy dla gospodarstw domowych, natomiast w przypadku przedsiębiorstw ceny  ustalają same zakłady energetyczne. Zgodnie z nowymi taryfami, wzrost cen dla  odbiorców indywidualnych wyniesie około 10 proc., ale dla odbiorców  przemysłowych opłaty wzrosły o 30-40 proc., a często nawet o 70-80 procent (!).  Rząd nie uważa, aby takie podwyżki były nieracjonalne i zbyt wysokie. Zdaniem  wiceminister gospodarki Joanny Strzelec-Łobodzińskiej, poziom cen energii  oferowany odbiorcom zbyt długo był kształtowany na zaniżonym poziomie i nie  uwzględniał koniecznych modernizacji zakładów energetycznych. - Ceny energii  muszą uwzględniać realne potrzeby finansowania modernizacji i rozwoju sieci  energetycznych, co związane jest z bezpieczeństwem energetycznym kraju -  powiedziała wiceminister.
Taka opinia wywołała sprzeciw części posłów. - W  cenie nie można zabezpieczyć sobie rozwoju firmy. Na inwestycje są środki z  amortyzacji i kredyty bankowe - odpowiadał poseł Stanisław Stec (Lewica),  dodając, że nie można kosztami modernizacji obciążać tylko konsumenta. Posłowie  ostrzegali przed niebezpieczeństwem upadku wielu firm z powodu gwałtownego  wzrostu cen energii, czego przykładem jest zakład hutniczy w Stalowej Woli i  ostry protest załogi spowodowany pogorszeniem sytuacji ekonomicznej firmy  właśnie na skutek 40- 
-procentowego wzrostu cen prądu. - Może się okazać, że  na kondycję polskich przedsiębiorstw nie będzie miał wpływu kryzys na Zachodzie,  tylko ceny energii elektrycznej. To ceny dzisiaj wydają wyrok na  przedsiębiorstwa - mówił Paweł Poncyljusz (PiS). Zdaniem posła, polskie firmy  przestaną być konkurencyjne wobec zakładów z innych państw. - Dzisiaj część  inwestorów zagranicznych mających swoje oddziały w Polsce skarży się, że cena  energii jest wyższa niż w Niemczech - podkreślał Poncyljusz.
Resort  gospodarki argumentuje, że inwestycje w energetyce są konieczne. 53 proc. kotłów  w elektrowniach i ponad 50 proc. turbozespołów pracujących w polskiej energetyce  to urządzenia ponad 30-letnie, a normalny czas sprawnego funkcjonowania urządzeń  to 35 lat. Tylko 10 proc. z nich było produkowanych przed piętnastoma latami. W  najbliższy poniedziałek Komitet Stały Rady Ministrów ma rozpatrzyć projekt zmian  w prawie energetycznym, który zwiększy wpływ prezesa Urzędu Regulacji Energetyki  na taryfy energetyczne, ale tylko wobec gospodarstw domowych zużywających do  1200 kWh energii rocznie. Dla odbiorców zużywających więcej prądu, stawki  kształtowane będą swobodnie przez zakłady energetyczne. 
Posłowie podkreślali  także koni eczność obniżki akcyzy za energię. Według Strzelec-Łobodzińskiej,  resort gospodarki rozważa takie działanie. Obecnie akcyza na prąd wynosi 20 zł  za megawatogodzinę (MWh), a unijne minimum to 0,5 euro (czyli nieco ponad 2 zł)  za energię dla przedsiębiorstw.
Paweł Tunia
"Nasz Dziennik" 2009-02-13
Autor: wa