Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Bunt Platformy na Dolnym Śląsku

Treść

Samorządy z Dolnego Śląska, czyli matecznika Platformy Obywatelskiej, protestują przeciwko sztandarowemu projektowi rządu - podatkowi od kopalin. Obawiają się, że ta ustawa pozbawi województwo ogromnych pieniędzy, które teraz wpłaca KGHM Polska Miedź do budżetów samorządowych. Przeciwko ustawie jest także "Solidarność", która ogłosiła w KGHM pogotowie strajkowe.
Przygotowany przez rząd PO - PSL projekt ustawy o podatku od kopalin jest już po pierwszym czytaniu i został przekazany do sejmowych komisji. Minister finansów Jacek Rostowski chce, aby posłowie przyjęli go szybko, tak aby mógł obowiązywać już od 1 marca br. Rząd jest przekonany, że dzięki nowemu podatkowi do kasy państwa w 2012 r. KGHM wpłaci 1,8 mld złotych. Przy zachowaniu obecnego poziomu wydobycia kopalin kombinat miałby płacić rocznie od kilkuset milionów w okresie dekoniunktury do nawet blisko 3,3 mld zł w czasie koniunktury na miedź. Sprzeciwiają się temu związkowcy z "Solidarności", gminy, na terenie których znajdują się kopalnie miedziowe, oraz władze samorządowe województwa dolnośląskiego.
Sejmik mówi "nie"
Protest przeciwko ustawie o kopalinach wystosowali do rządu radni Sejmiku Województwa Dolnośląskiego, gdzie PO ma większość - za uchwałą głosowali zgodnie zresztą wszyscy radni.
Takie stanowisko nie powinno jednak dziwić, bo nowy podatek spowoduje straty dla budżetu Dolnego Śląska, który oparty jest głównie na wpływach z CIT. A ponieważ lubiński kombinat płaci wysoki podatek dochodowy, to i wpływy samorządu wojewódzkiego są z tego tytułu spore. Jednak podatek od kopalin, który w całości zabierze minister Rostowski, obniży zyski Polskiej Miedzi, więc na Dolnym Śląsku zostanie z tego powodu mniej pieniędzy. Marszałek województwa Rafał Jurkowlaniec (PO) akcentuje, że mniejsze wpływy do budżetu regionu ograniczą jego rozwój. - Dobra kondycja KGHM to bardzo dobra kondycja Dolnego Śląska - podkreśla marszałek. Uzasadniając prośbę o podjęcie przez sejmik dolnośląski uchwały przeciwko rządowemu projektowi tej ustawy, Jurkowlaniec stwierdził, że wprowadzenie nowej opłaty może skutkować niekorzystnymi konsekwencjami: obniżeniem poziomu inwestycji w regionie, zwiększeniem wskaźnika bezrobocia, uderzeniem w kondycję finansową KGHM.
Protest poparli również opozycyjni radni Prawa i Sprawiedliwości, choć mieli powody, aby tego nie czynić. Od pięciu lat nie było bowiem przypadku, w którym radni wojewódzcy dolnośląskiej Platformy Obywatelskiej poparliby jakikolwiek wniosek klubu opozycyjnego. PiS proponowało np. wystosowanie apelu do ministra infrastruktury o wycofanie się z błędnej i szkodliwej decyzji o wstrzymaniu budowy dróg ekspresowych Wrocław - Poznań i Nowa Sól - Lubawka, o wycofaniu się z projektu pobierania opłat za jazdę po autostradowej obwodnicy Wrocławia, zwrócenie się do resortu kultury z prośbą o wsparcie budowy we Wrocławiu Muzeum Ziem Zachodnich. Radni PO nigdy jednak tych projektów nie poparli. Powód był jasny - po prostu nie chcieli robić kłopotów swoim kolegom ministrom. Teraz jest inaczej, dolnośląska PO niejako wypowiada posłuszeństwo rządowi, widząc, jakie straty finansowe może przynieść regionowi ustawa o podatku od kopalin.
Z kolei opozycyjni radni z Prawa i Sprawiedliwości uważają, że za sprzeciwem marszałka Rafała Jurkowlańca i radnych z PO stoi Grzegorz Schetyna. Ich zdaniem, ma to związek ze słabnącą pozycją byłego marszałka Sejmu w partii, którą chce on teraz umocnić. Frakcja Schetyny, dotychczas niepodzielnie rozdającego karty w regionie, traci swoje wpływy, a Donald Tusk podjął już decyzję o sukcesywnym odsuwaniu "schetynowców" od władzy. Świadczy o tym chociażby odwołanie kojarzonego z Grzegorzem Schetyną komendanta głównego policji Andrzeja Matejuka oraz utratę członkostwa w Radzie Nadzorczej KGHM przez Jana Rymarczyka, również uchodzącego za jego bliskiego współpracownika. Teraz może być ostatni moment, aby ten trend odwrócić.
Rząd szkodzi KGHM
Dyrektor departamentu podatków KGHM Łukasz Stelmach powiedział "Naszemu Dziennikowi", że po wprowadzeniu tego podatku część produkcji przestanie się opłacać. Koszty wydobycia w Zakładach Górniczych Lubin będą wyższe niż obecnie cena miedzi na rynku i jej eksploatacja przestanie być opłacalna. Inni przedstawiciele władz miedziowego kombinatu powiedzieli nam nieoficjalnie, że nie mieliby zastrzeżeń do niższego o połowę podatku, który rocznie kształtowałby się na poziomie nie wyższym niż 700-800 mln złotych. Rządowy projekt znacznie dosadniej określa szef miedziowej "Solidarności" Józef Czyczerski. - To nie jest tak, że my nie chcemy podzielić się ze społeczeństwem tym podatkiem. Ale jest on tak drakoński, niespotykany nigdzie na świecie, że spowoduje upadek naszego przemysłu miedziowego - przestrzega Czyczerski. Dodaje, że jeśli wejdzie on w życie, to kopalnie będą musiały oddać do budżetu państwa nawet 1/3 swojego dochodu. W piśmie skierowanym do Ministerstwa Finansów szef miedziowej "Solidarności" wskazuje, że przyjęcie tego podatku jest niezgodne z naszą Konstytucją. Ministerstwo Finansów odpowiada, że zarzuty są bezpodstawne. W odpowiedzi skierowanej do "Solidarności" w KGHM Maciej Grabowski z resortu finansów pisze m.in., "że w powszechnie akceptowanym i uznawanym rankingu wartościującym metody opodatkowania wydobycia kopalin metoda wybrana przez Polskę plasuje się w kategoriach stabilnej, przewidywalnej dla potencjalnego inwestora". - Ministerialne pismo jest bardzo ogólnikowe i absolutnie nas nie satysfakcjonuje. Brakuje w nim np. odpowiedzi na pytanie, które zadajemy resortowi i rządowi od samego początku ujawnienia projektu tej bulwersującej ustawy: czy Ministerstwo Finansów lub rząd oszacowały na podstawie jakiejkolwiek analizy liczbę miejsc pracy, która nie powstanie w sektorze wydobywczym w Polsce z tytułu wprowadzenia proponowanego podatku? - precyzuje Czyczerski.
Były prezes KGHM, a obecnie wiceprzewodniczący Sejmiku Województwa Dolnośląskiego Krzysztof Skóra (PiS) twierdzi natomiast, że Donald Tusk i jego ministrowie traktują kombinat miedziowy tak, jakby nie był on współwłasnością Skarbu Państwa. Bo przecież każdy właściciel powinien czerpać zyski z firmy, ale nie podejmować działań niszczących jego własność. A tak jest niestety obecnie w przypadku KGHM. - Jeśli się weźmie pod uwagę fakt, że złoża są coraz głębsze, trudniej się je wydobywa i trzeba przy tym ponosić stale zwiększające się koszty, to nie można nałożyć takich podatków, które uniemożliwiają firmie funkcjonowanie w dłuższym okresie - wyjaśnia Krzysztof Skóra.
Marek Zygmunt, Wrocław
Nasz Dziennik Piątek, 3 lutego 2012, Nr 28 (4263)

Autor: jc