Blokada na informacje niekonstytucyjna
Treść
Sejm poprawkę przyjął - wbrew opiniom prawnym - podczas ostatniego posiedzenia poprzedniej kadencji.
Po ogłoszeniu orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego w Dzienniku Ustaw  przepisy - ograniczające dostęp do informacji publicznej - które ze  względu na tryb pracy nad ustawą o dostępie do informacji publicznej  znalazły się w niej bezprawnie, przestaną obowiązywać. Niewykluczone  jednak, że rządzącej koalicji i tak uda się ograniczyć dostęp do  informacji publicznej. Zaraz po ogłoszeniu wyroku Trybunału  Konstytucyjnego rzecznik Platformy Paweł Olszewski zapowiedział bowiem,  że "będzie rozważana możliwość" ponownego rozpoczęcia prac nad  wprowadzeniem zapisów o ograniczeniu dostępu do informacji publicznej. 
Trybunał zbadał tę sprawę na wniosek prezydenta Bronisława  Komorowskiego, który ustawę zawierającą kwestionowane przepisy najpierw  podpisał, a później skierował do TK. Nad ustawą o dostępie do informacji  publicznej Sejm pracował pod koniec poprzedniej kadencji. Jej  nowelizację argumentowano koniecznością dostosowania polskich przepisów  do unijnej dyrektywy. Jak to często się zdarza rządzącej ekipie, przy  okazji nowelizacji tłumaczonej koniecznością "wypełniania norm unijnych"  postanowiono najwyraźniej przemycić zapisy ustawowe, które dla ogółu  społeczeństwa niekoniecznie są korzystne. Poprawka, która przyczyniła  się do tego, iż ustawa trafiła do Trybunału Konstytucyjnego, została  zgłoszona przez senatora Platformy Obywatelskiej Marka Rockiego.  Zaproponowane przez niego przepisy zmierzały do tego, aby ograniczyć  prawo do informacji publicznej ze względu na "ochronę ważnego interesu  państwa" - w przypadku gdyby jej udzielenie miało osłabiać pozycję  państwa w negocjacjach międzynarodowych czy w przypadku konieczności  ochrony interesów majątkowych państwa. 
Przeciwko samej poprawce  protestowały m.in. organizacje międzyrządowe, w tym Helsińska Fundacja  Praw Człowieka. Zwracano uwagę, że zaproponowana w Senacie przez  Platformę poprawka zawiera zapis, który jest wyraźnie niedookreślony. A  to z kolei mogłoby otworzyć pole do różnego rodzaju nadużyć ze strony  ośrodków władzy czy administracji państwowej, które "ważnym interesem  państwa" zasłaniałyby swoją niechęć do udzielania jakichkolwiek  informacji.
Tak samo jak zawartość merytoryczna poprawki,  kontrowersje budził tryb wprowadzenia poprawki do ustawy. Zgłoszono je  bowiem w Senacie do ustawy już uchwalonej przez Sejm. Tym samym  posłowie, którzy nowe prawo przyjęli w trzech czytaniach, tych przepisów  nawet wcześniej nie widzieli. Poprawkę Rockiego Sejm jednak przyjął  wbrew negatywnej opinii sejmowej Komisji Administracji i Spraw  Wewnętrznych i wątpliwości co do zgodności ustawy z Konstytucją  podnoszonych przez sejmowe Biuro Legislacyjne. Ustawa została przyjęta  na ostatnim posiedzeniu Sejmu poprzedniej kadencji głosami koalicji PO -  PSL. Choć w obu ugrupowaniach znaleźli się posłowie, którzy zagłosowali  przeciw ograniczaniu prawa do informacji publicznej.
Samym trybem  umieszczenia w ustawie zapisów poprawki Rockiego, a nie merytoryką  przepisów, zajął się wczoraj Trybunał Konstytucyjny. Występujący przed  TK w imieniu prezydenta Bronisława Komorowskiego minister w Kancelarii  Prezydenta Krzysztof Łaszkiewicz stwierdził nawet, że prezydent ocenia,  iż treść poprawki jest zgodna z Konstytucją. - Pan prezydent zaskarża  tylko i wyłącznie tryb uchwalenia tej ustawy, natomiast nie podnosi  kwestii materii merytorycznej, uznając, iż jest ona zgodna z przepisami  art. 61 ust. 3 ustawy zasadniczej - stwierdził Łaszkiewicz.
Reprezentujący Sejm poseł Ryszard Kalisz (SLD), odnosząc się do treści  poprawki, zauważył, iż zwolennicy poprawki Rockiego mylą "dwa reżimy  ustawowe" - system informacji niejawnych z systemem dostępu do  informacji publicznej. Kalisz zaznaczył, że choć podobny przepis do  zawartego w poprawce Rockiego znalazł się w rządowym projekcie tej  ustawy, to jednak został on usunięty podczas początkowych prac nad  projektem w sejmowej komisji administracji. Merytoryczne zastrzeżenia co  do ograniczenia dostępu do informacji zgłaszało wtedy Biuro Analiz  Sejmowych.
Trybunał Konstytucyjny argumentował, że ocena zasadności  zarzutów, które we wniosku podniósł prezydent, "była ułatwiona dzięki  istnieniu utrwalonego orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego i  wspierającego je stanowiska doktryny, które określają zakres  dopuszczalnych poprawek senackich, wnoszonych do uchwalonej już przez  Sejm ustawy", a podstawowe treści, które znajdą się w ustawie, powinny  przebyć pełną drogę procedury sejmowej - trzy czytania.
- Senat jest  związany merytoryczną treścią ustawy uchwalonej przez Sejm. Może  modyfikować rozwiązania w niej przyjęte, nadawać im nową treść,  natomiast nie może - w trybie poprawki - dodawać do ustawy całkowicie  nowych elementów unormowania, nieprzewidzianych w tekście ustawy -  uzasadnił Trybunał. Według sędziów TK, "poprawka Rockiego wprowadziła,  nieregulowane w ustawie uchwalonej przez Sejm, ograniczenie dostępu do  informacji publicznej i tym samym niewątpliwie wykroczyła poza materię  ustawy przekazanej do rozpoznania Senatowi".
Artur Kowalski
Nasz Dziennik Czwartek, 19 kwietnia 2012, Nr 92 (4327)
Autor: au