Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Belka zainstalowany w NBP

Treść

Nowym prezesem Narodowego Banku Polskiego będzie Marek Belka - zdecydowała nieformalna koalicja Platformy z Lewicą. PSL nie chce brać odpowiedzialności za to, co zrobi Belka. - Jeszcze pożałujecie udzielonego mu zaufania - ostrzegł wicepremier Pawlak. Dziś rano nowy prezes złoży ślubowanie.
Platforma Obywatelska w koalicji z Lewicą powołała prof. Marka Belkę na stanowisko prezesa NBP po zmarłym tragicznie w katastrofie pod Katyniem Sławomirze Skrzypku.
- W ten sposób NBP jest w pełni ustabilizowany po dramacie katastrofy smoleńskiej - stwierdził po wczorajszym głosowaniu p.o. prezydent Bronisław Komorowski.
Kluby PiS i PSL były przeciwko powoływaniu prezesa przed wyborami prezydenckimi, nie poparły także samego kandydata wskazanego przez marszałka Komorowskiego. Na Belkę oddało głos 253 posłów, a 184 było przeciwko. Poparła go cała Platforma Obywatelska, wszyscy posłowie Lewicy, a także czterech posłów SdPl Marka Borowskiego, trzech z DKP - SD oraz pięciu posłów niezrzeszonych. Przeciwko zagłosowało, oprócz PiS i PSL, także sześciu posłów koła Polska Plus i dwóch niezrzeszonych.
- PSL nie bierze odpowiedzialności za Belkę jako prezesa banku centralnego. Ci, którzy udzielili mu tego zaufania, będą jeszcze żałować - powiedział bezpośrednio po głosowaniu wicepremier Waldemar Pawlak, szef PSL. W debacie zarzucił Belce, że podczas przesłuchania na komisji finansów uchylił się on od odpowiedzi na szereg kluczowych pytań, m.in. na pytanie dotyczące opcji walutowych, przy pomocy których zagraniczne banki inwestycyjne wydrenowały polską gospodarkę, uniknął też wyrażenia stanowiska w kwestiach tak newralgicznych jak priorytety w polityce monetarnej czy kurs walutowy, przy którym Polska może przystąpić do strefy euro. Wcześniej Pawlak krytykował Belkę za monetarystyczne poglądy, mogące przynieść wiele szkód w czasach globalnego kryzysu, zwracał też uwagę na specyficzne pojmowanie przez niego gospodarki rynkowej jako tej, w której "zyski są prywatne, a straty pokrywają wszyscy podatnicy".
Przypomnijmy, że w przeddzień tragicznej śmierci prezes Skrzypek przeprowadził pierwszą od 10 lat interwencję NBP na rynku walutowym w celu przerwania presji na umocnienie złotego. Interwencja ta pozbawiła zysków wiele podmiotów spekulujących polską walutą.
Zbyt mocny złoty powoduje zalew rynku eksportem, co utrudnia polskiej gospodarce wychodzenie z kryzysu, i PiS krytykowało nie tyle poglądy ekonomiczne Belki, co sam fakt, że z wyborem prezesa NBP nie poczekano na wybory prezydenckie. Według poseł Beaty Szydło (PiS), która powołała się na opinie konstytucjonalistów, tak ważne decyzje personalne nie powinny być podejmowane przez p.o. prezydenta tuż przed wyborami, podczas gdy sytuacja kraju i banku centralnego jest stabilna. Ludwik Dorn (niezrzeszony) zarzucił Belce, że był premierem "rządu osłonowego wobec układu afery Rywina".
Najciekawszej wolty dokonała Lewica, która z pozycji krytycznych wobec projektu powołania prezesa NBP przed wyborem prezydenta - w pełni zdyscyplinowana przeszła na pozycje pełnego poparcia zarówno trybu wyboru, jak i osoby Belki. Oznacza to, że Grzegorz Napieralski, szef SLD i kandydat na prezydenta, zdecydował się zrezygnować z samodzielnych aspiracji politycznych, oddając głos postpezetpeerowskiemu zapleczu skupionemu wokół Aleksandra Kwaśniewskiego. To właśnie ono zawiązało koalicję z Tuskiem na rzecz Marka Belki. Nowy prezes NBP zapowiedział, że będzie współpracował z rządem w granicach, które wyznacza Konstytucja. Jedność wszystkich władz powinna być, jego zdaniem, sygnałem dla rynków, że Polska i jej waluta są stabilne. Jacek Rostowski, minister finansów, wyraził nadzieję, że z Belką łatwiej będzie uzgodnić warunki umowy o elastyczną linię kredytową z Międzynarodowym Funduszem Walutowym. Belka był do niedawna dyrektorem w MFW, odpowiedzialnym za pomoc Grecji i Węgrom, których waluty doznały zapaści. Belka nie chciał podać, kiedy Polska przystąpi do euro, choć zadeklarował się jako zwolennik wejścia do eurostrefy, gdy gospodarka będzie dość silna i elastyczna. Przypomniał jednak, że w kryzysie własna waluta była czynnikiem, który uratował nas od wpadnięcia w recesję.
Małgorzata Goss
Nasz Dziennik 2010-06-11

Autor: jc