Przejdź do treści
Przejdź do stopki

28. kolejka piłkarskiej ekstraklasy

Treść

Na razie najbliżej celu jest Wisła Kraków, ale w 28. kolejce czeka ją zdecydowanie najtrudniejsze zadanie spośród drużyn walczących o mistrzostwo Polski. "Biała Gwiazda" zagra w Łodzi z nieobliczalnym ŁKS i rywale z Warszawy (Legia) i Poznania (Lech) wierzą, że może tam stracić punkty. Gdyby tak się stało, straciłaby pozycję lidera.

To oczywiście scenariusz marzeń "pościgowej" dwójki, którą czekają dużo łatwiejsze przeprawy. Lech już dziś zmierzy się w Poznaniu z Lechią Gdańsk i będzie zdecydowanym faworytem. Co prawda goście rozpaczliwie walczą o uniknięcie degradacji i na pewno zostawią na boisku litry potu i zdrowie, a poznaniacy cztery kolejne mecze przed własną publicznością zremisowali (po raz ostatni na Bułgarskiej wygrali... 8 marca), ale tym razem tak wcale nie musi być. Bo Lech na finiszu rozgrywek zdaje się łapać wysoką formę, co pokazał przed tygodniem, wygrywając w efektownym stylu we Wrocławiu, poprawiła się jego sytuacja kadrowa (do zdrowia wrócili Luis Henriquez, Ivan Djurjdević oraz Bartosz Bosacki) i co za tym idzie - atmosfera. - Chwytamy wiatr w żagle - przyznał obrońca "Kolejorza" Marcin Kikut, dodając szybko, że w stolicy Wielkopolski wszyscy wciąż wierzą w korzystne rozstrzygnięcie. Czyli - mistrzostwo. Ale nawet trzy zwycięstwa mogą lechitom nic nie dać, jeśli punktów nie straci Wisła. To ona ma w tym momencie karty w ręku i o wszystkim decyduje. - I nie kryję, że ta sytuacja nas cieszy. Jeśli wygramy wszystkie mecze do końca sezonu, zdobędziemy tytuł i z takim przeświadczeniem pojedziemy do Łodzi - powiedział Paweł Brożek, najskuteczniejszy zawodnik "Białej Gwiazdy". Krakowianie, choć są obecnie najlepiej i najrówniej grającą drużyną w lidze, niczego jednak nie mogą być pewni. Po pierwsze, w obecnym sezonie na wyjazdach grają o wiele słabiej niż na własnym stadionie, z trzynastu spotkań zaledwie w czterech zwyciężyli, sześć zremisowali. Teraz nie mogą sobie już pozwolić na jakąkolwiek stratę. Po drugie, ŁKS spisuje się wiosną nadspodziewanie dobrze, jest groźny dla najlepszych, potrafił pokonać w Warszawie Polonię czy wywieźć remis z Poznania. Niby jest już prawie pewny ligowego bytu, ale wciąż "prawie". W niedzielę wyjdzie na boisko, by sprawić niespodziankę, i wcale nie będzie potrzebował dodatkowej "zachęty" ze strony Lecha i Legii. Pojawiło się ostatnio sporo spekulacji, że obaj rywale Wisły z chęcią mogliby dołożyć się do wypłaty łodzian, byle ci ukąsili skutecznie krakowian, ale włóżmy je między bajki. Pewne jest tylko, że spotkanie w Łodzi dostarczy wielu emocji, jesienią pod Wawelem ŁKS obronił remis, czyli jakiś patent na "Białą Gwiazdę" ma.
Trzeci z kandydatów do tytułu, Legia, jutro zagra z Polonią Bytom i oczywiście liczy na komplet punktów. Teoretycznie wszystko za nią przemawia, jest jednak kilka "ale". Forma podopiecznych Jana Urbana stanowi niewiadomą, w niedzielnym szlagierze z Wisłą tylko przez kilkanaście minut zagrali na wysokim poziomie. Resztę na boisku przeczłapali. Warszawiacy mają ogromne problemy ze zdobywaniem bramek, stwarzają sobie mnóstwo sytuacji i fatalnie je partaczą. Jedynym (!) legionistą, który w ciągu ostatniego miesiąca pokonał bramkarzy rywali, był Takesure Chinyama, czyli negatywny bohater pojedynku z Wisłą. Co się stanie, jeśli napastnik z Zimbabwe i jutro będzie miał kompletnie rozregulowany celownik, czy koledzy wreszcie trafią? Inna sprawa, że także Polonia nie przyjedzie do stolicy, by położyć się i poddać. W listopadzie pokonała Legię na własnym boisku, potrafi z nią grać.
Podobnie jak walka o tytuł, także rywalizacja o utrzymanie wciąż nie jest rozstrzygnięta i zapowiada się porywająco. Realnie wciąż zagrożonych jest co najmniej sześć drużyn, jedenasty Piast Gliwice ma pięć punktów przewagi nad ostatnim Górnikiem Zabrze. Niby sporo, ale tylko niby. Już dziś zajmująca 14., barażowe miejsce Arka Gdynia zagra z bezpośrednio ją wyprzedzającym Ruchem Chorzów. Na razie ma na koncie dwa punkty mniej, gdy wygra, wyprzedzi Ślązaków. Porażka zepchnie ją w przepaść. Chcąc zachować nadzieję, wygrać muszą znajdujące się nad krawędzią Cracovia i Górnik. Obie drużyny zamykają tabelę, tracą trzy punkty do bezpiecznego Ruchu. Jakakolwiek strata będzie dla nich oznaczała kres marzeń.
Piotr Skrobisz
Program 28. kolejki:
piątek: Arka Gdynia - Ruch Chorzów (17.45), Lech Poznań - Lechia Gdańsk (20.00); sobota: Jagiellonia Białystok - Polonia Warszawa (14.45), Górnik Zabrze - Odra Wodzisław (17.00), Legia Warszawa - Polonia Bytom (17.45), Cracovia Kraków - PGE GKS Bełchatów (19.15); niedziela: Piast Gliwice - Śląsk Wrocław (14.45), ŁKS Łódź - Wisła Kraków (17.00).
"Nasz Dziennik" 2009-05-15

Autor: wa