Przejdź do treści
Przejdź do stopki

10 ton dorsza za pracę Pitery

Treść

Posłowie Prawa i Sprawiedliwości chcą zwołania posiedzenia sejmowych komisji: Sprawiedliwości i Praw Człowieka oraz Kontroli Państwowej, z udziałem Julii Pitery, pełnomocnik rządu mającej zwalczać korupcję. PiS chce wiedzieć, czym Pitera tak naprawdę się zajmuje i ile kosztuje funkcjonowanie jej urzędu. Prawo i Sprawiedliwość ocenia dotychczasowe dokonania Julii Pitery odpowiedzialnej w rządzie za walkę z korupcją jako megakompromitację i wystąpiło do premiera Donalda Tuska z zapytaniem, ile kosztuje bezproduktywne, ich zdaniem, funkcjonowanie urzędu sprawowanego przez Piterę. - Jej uwaga skupia się chyba głównie na występowaniu w mediach, bo nie zgłasza żadnych inicjatyw ustawodawczych. Z efektów jej działań nic nie wynika - uważa Mariusz Błaszczak (PiS). Posłowie opozycji sami wstępnie oszacowali koszty działalności minister Pitery na "10 ton dorsza". - Pensja miesięczna sekretarza stanu - 12 tys. zł, praca sekretariatu - 6 tys., służbowy samochód - 6 tys., telefon bez limitu - kilkaset złotych. Półroczne funkcjonowanie urzędu Julii Pitery kosztuje przynajmniej 144 tys. zł, za które można by kupić dziesięć ton dorsza z raportu pani minister - podliczał minister Piterę rzecznik klubu PiS Mariusz Kamiński. Przygotowany przez Piterę ra port dotyczący korzystania przez ministrów poprzedniego rządu ze służbowych kart kredytowych był jednym z powodów, które zainspirowały posłów PiS do zapytania o działania minister. Jak się okazało po publikacji rapo rtu, jednym z efektów prac pełnomocnik rządu do spraw walki z korupcją było wykrycie "afery dorszowej". Z raportu dowiedzieliśmy się, że minister gospodarki morskiej Marek Gróbarczyk zapłacił służbową kartą kredytową 8 zł i 16 gr za dorsza "celem kontroli gatunku ryb i ich świeżości". - Pozorowane działania minister Pitery kosztują zdecydowanie za dużo. Jeżeli pani minister nie robi nic, to nie warto utrzymywać takiego urzędnika - uważają posłowie PiS, którzy zapowiedzieli, że być może zwrócą się do premiera o likwidację stanowiska zajmowanego przez Julię Piterę. Na razie jednak wystosowali do premiera interpelację z pytaniem o rzeczywiste koszty funkcjonowania jej urzędu. W ocenie PiS, "kompromitujące działania Pitery" są szczególnie kuriozalne w kontekście idei "taniego państwa", z jaką Platforma szła do wyborów. Wśród pytań znalazły się również takie o koszty, zarówno raportu dotyczącego używania przez ministrów służbowych kart kredytowych, jak też o koszty przygotowania raportu w sprawie rzekomych nadużyć Centralnego Biura Antykorupcyjnego, który nie ujrzał światła dziennego. Parlamentarzyści pytają również, dlaczego w raporcie w sprawie kart kredytowych nie znalazła się informacja o wydatkach byłego ministra obrony narodowej w rządzie PiS, a obecnie szefa resortu spraw zagranicznych w ekipie Platformy Obywatelskiej Radosława Sikorskiego. Właśnie Sikorski ze wszystkich ministrów miał najwięcej wydać swoją służbową kartą. Zastrzeżenia posłów PiS budzi jednak nie tylko sprawa raportu dotyczącego kart kredytowych. Według nich, Pitera atakuje PiS, a ignoruje zarzuty wobec swojej ekipy. W związku z tym pytają, czy podjęła ona jakieś działania w sprawie podejrzenia ustawiania konkursów w warszawskim ratuszu czy też w sprawie wykupienia przez prezydenta Szczecina, z nadania PO, Piotra Krzystka mieszkania komunalnego za jedną szóstą wartości. Artur Kowalski "Nasz Dziennik" 2008-06-07

Autor: wa